Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2011, 19:32   #17
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
przeklejone z docka - 2

W ciemnościach zamigotały dwa punkty. Jak złowrogie oczy demona. Rosły i zbliżały się. Ryk silnika przeciął nocną ciszę. A gdy już oślepli, usłyszeli trzaśnięcie drzwiczek.
- Dobry wieczór państwu. Instektor Malcolm Hall. Czyj to jest pojazd?? - Rozejrzał się po zebranych. - Proszę usunąć pojazd. Dostaliśmy pilne wezwanie.
- Z Oakspark. - Wrtącił mu doktor Bennett. - Wypadek miał miejsce tutaj. Znaleźliśmy rannego woźnicę. Ale trzeba go szybko zabrać stąd. Stracił dużo krwi.
Julia i James zdążyli przeczesać teren wokoło samochodu aby z konsternacją przyznać, że trup jednak przepadł. W tym czasie pojawił się inspektor Hall i od razu przybrał apodyktyczny ton, który Julii nie spodobał się nic a nic. Doktor Benett natomiast zignorował natenczas zniknięcie denata, prawdopodobnie rozsądnie, i zajął się tym, któremu mógł jeszcze pomóc. Pierwszy zimną krew odzyskał James porozumiewawczo patrząc na siostrę.
- Inspektorze - zaczął swobodnym tonem. - Nazywam się James Darlington, a to moja siostra. Zmierzaliśmy akurat do Oakspark, podwożąc obecną tu panią Kempe kiedy byliśmy zmuszeni zatrzymać się przez wzgląd na torujący drogę powóz. Tutaj spotkaliśmy resztę, którzy przybyli z odsieczą. Jak powiedział doktor Bennett, mieli nadzieję pomóc rannym. Dlatego proponuję aby nie marnować na tą chwilę czasu i zająć się tym gentlemanem - niewinnie wzruszył ramionami wskazując na człowieka, którym zajmował się Bennett.

Ponieważ reszta piknikowiczów wyręczyła go w rozmowie z inspektorem, Rudolph pogrążył się w rozmyślaniach nad istotą bestii która mogła stać za tymi dziwnymi wypadkami. Jakieś baśniowe niezwykłe stworzenie mające związek w czarcim jarem, czy jak się zwie to przeklęte miejsce. Trzeba będzie się udać do biblioteki i poszperać.
- Ktoś zna jakieś podania związane z czarcim jarem? Wiem że pora nieodpowiednia, ale nagle mnie to zainteresowało. Może ktoś stojący za tymi wypadkami inspirował się historią okolic. Jakiś nawiedzony irlandzki separatysta postanowił popsuć wypoczywającym w Bath urlop. Przyjeżdża tu wszak wiele ważnych osób.
Irlandzki separatysta był oczywiście na użytek Halla i jemu podobnych śpiących.
Inspektor popatrzył na Cronjena dosłownie jak na idiotę.
- My tu też mamy dwudziesty wiek. A bajki o duchach i upiorach to dzieciom może pan opowiadać. - Następnie zwrócił się do rodzeństwa Darlingtonów. - Państwo mogą oczywiście zabrać rannego. Później go przesłucham. - Insprktor Hall machną ręką na constabla Simpsona aby poszedł za nim. - Też wymyślił, separatyści i duchy. - Przedstwiciel stróżów prawa wcale nie dbał o to czy ktoś po za jego podwładnym go usłyszy czy nie.
- Sygerowałbym rozważenie tej... - Zaczął constabl.
- Wy tyle nie myślcie Simpson. - Hall przerwał mu. - Cholera jasna. - Wyrzucił z siebie inspektor gdy zszedł z drogi. Jego nowiutkie lakierki były całe w błocie. Z pewnością tego błota wiele się też przelało do środka. Hall wszkaże nie był zbyt odpowiednio ubrany na nocne poszukiwania w takim terenie. - Na co czekacie Simpson?? - Swoją złość wyłądował na podwładnym. - Idźcie sprawdzić jak to wszystko wygląda. A państwu już podziękujemy. - Zwrócił się do wszystkich pozostałych.
Wszelakie próby włączenia się do akcji poszukiwawczej, zgłaszane przez pułkownika inspektor Hall zbywał krótkim “ Zajmiemy się wszystkim”.

Niby czas płyną normalnie, ale Cronje zdał sobie nagle sprawę z tego, że w rzeczywistości jest później niż by się zdawało. O wiele później. Policja też nie zdołałby dotrzeć tu w tak szybko. To resztą zauważył nie tylko Eutanatos.

Stróże prawa rozpoczęli przeszukiwanie terenu. Inspektor Hall z właściwym sobie wdziękiem poganiał wszystkich, sam stojąc na drodze i w przerwach między ruganiem swoich podwładnych starał się doczyścić zabłocone buty.

Rodzeństwo Darlington zabrwaszy dodatkowego pasażera ruszyło w dalszą drogę do Oakspark. W tylym lusterku mignęły im dwoje konnych. Sir Attenborough ze swoją asystentką powrócili właśnie. Zdawszy relację żywemu wcieleniu Sherlocka Holmesa o swoim znalezisku zostali odprawieni do domu, podobnie jak całą reszta. Tłumacząc to dobrem śledztwa Hall nie chciał słyszeć niczego o pomocy.

* * *

- Low profile... - Julia mruczała do siebie jak ojcowskie przykazanie.
Nie planowali wizyty w Oakspark ale przez cały ten drogowy incydent musieli zmienić plany. W czasie podróży James prosił ją by wyjątkowo zachowywała się stosownie. Sir Etherington, właściciel dwory był jego wieloletnim przyjacielem, choć ostatnimi laty stosunki ów straciły na zażyłości. Niemniej chciał oszczędzić mu zawału serca i prosił by Julia nie prowokowała żadnej kabały. Wyzwanie to jawiło się jako trudne ale nie niewykonalne.
- Low profile... - powtórzyła jeszcze raz święcie przekonana, że jeśli wypowie tą sentencję wystarczająco wiele razy to wniknie ona w jej podświadomość i właściwie nastoi. A może po prostu się łudziła. Lub chciała by James uwierzył, że chociaż początkowo kierowały nią dobre intencje.

Z drugiej strony czuła podsycą gdzieś w środku siebie ciekawość. Całe te pogodowe anomalie jak i przypuszczenie, że powóz został zaatakowany przez potwora jawiło się Julii jako nader interesująca zagadka. Pewnie prowadziła wóz rozważając czy nie namówić Jamesa aby przedłużyli nieco wizytę w Oakspark. Nie chciała przegapić okazji i pozwolić by potencjalna przygoda śmignęła jej koło nosa.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 15-10-2011 o 19:58.
liliel jest offline