A jak to sobie na jednego posta wskoczę do tematu. Więcej nie napiszę, bo i nic konstruktywnego nie będę w stanie dorzucić, odniosę się tylko do perspektywy potencjalnych cząstek kompozycyjnych w dziełach, a na pewno pominę wszelakie możliwe preferencje własne i cudze:
Cytat:
Każdy kto zajmował się fantastyką w mniejszym i większym stopniu ma szansę zobaczyć że w literaturze fantasy motyw nierówności klasowych i walki klas jest bardzo pomijany.
|
Nie wiem, czy coś da się bardzo pomijać, ale fakt - jest pomijany. Takie są założenia odmiany gatunkowej. W High fantasy, które niejako wymusza podział na dobro i zło lub chociaż konkretne oceny moralne z perspektywy nadawcy (nie mylić z autorem) i narratorów, temat najwyraźniej nie pasował do kompozycji z innych względów. Walka klas będzie pasowała tam, gdzie szukamy sobie odcieni szarości, czy też gdzie świat przedstawiony jest tak rysowany, by odbiorcy mocniej go wiązali z działaniami w świecie prawdziwym. Walkę klas jako konkret zastępuje nam uogólniona inwencja dotycząca wątków rewolucyjnych, a tych już jest więcej. U na przykład Sapcia szczątkowo znajdziemy taką tematykę.
No i koncept walki klas jako takiej jest ściśle związany z bardzo jasnym punktem ideologicznym, a więc i z polityką, od tego jest political fiction. Próba wprowadzenia takiego zbioru motywów do dzieła zakładającego konwencję high fantasy jest jak puszczanie dzieciom na dobranockę pornoli. I nie mam tu na myśli niepoprawności i demoralizacji, ale zwykły brak stosowności stylu do sytuacji.
I jeszcze złota myśl: high fantasy, jak mówi nazwa, ma być high.
Łatwiej sobie stworzyć nowy nurt by się czepić topicowej walki klas.
***
Chociaż, gdy się zastanowić... Prus w "Lalce" zawarł i elementy fantastyczne i walkę klas też tam ewidentnie mamy. Coś jest na rzeczy