Wątek: Czaszki
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2011, 14:26   #12
Mivnova
 
Mivnova's Avatar
 
Reputacja: 1 Mivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemu
- Co ten kutas miał na myśli?Cassio wypuścił z krzywego nosa tytoniowy dym i uniósł do ust dwulitrową butelkę wody mineralnej. Przed paroma chwilami używał jej w asyście cienkiego płótna do waterboardingu. Jakoś nie przyszło mu do głowy, że picie z tej samej butelki, za pomocą której zafundowało się komuś psychiczny uraz, powinno wzbudzać opory. Wrzucił do zlewek peta i potrząsnął plastikiem. Diabeł. O którego bossa mogło chodzić? Może raczej o urzędasa? Diabeł to ksywa Miguela?
Kutas, jak idzie się domyślić, był w głowie USA peryfrazą metysa. Koleś podwójnie zdenerwował Raimunda, nie dość że nie powiedział nic konkretnego, to jeszcze był zakichanym masochistą. Nie wyglądał na naćpanego, zresztą ludzie pod wpływem substancji psychoaktywnych byli właśnie podatni na perswazję. Zwłaszcza tę w wykonaniu czaszek. Och, gdyby Americo nie był na służbie, gdyby dali mu nóż do sera i trzy kwadranse z tym pucołowatym skurwysynem. Może i nic by nie wyciągnął, ale na bank by go wyleczył z… tego, cokolwiek kolesiowi dolegało.

USA założył topgunowe lustrzanki, zapalił kolejnego papierosa i kombinował, co można odpowiedzieć Felixowi. Musiał wyglądać super w przyciemnianych okularach na tle, jak go określono, burdelu. Gdyby miał aparat, walnąłby sobie fotkę. Umiał cieszyć się małymi rzeczami.
- Skoro tam ci stanął, tutaj byś doszedł i to od prostaty – uśmiechnął się do Oscara, unosząc wysoko zdeformowany angulus oris.
Wreszcie poukładał to, co usłyszał ze słowami dowódcy.
- Alfons to Resvo, według tych tu… - wesołym, szerokim gestem wskazał pobojowisko wokół siebie - ma silne plecy w trzodzie Wielkiego Chuja*, a rozbiega się o Rocinę. Dealer, o którym powiedział nam glina, ten Miguel Jose, to konfident, spaprał kapowanie. Najwyraźniej gra na co najmniej dwa fronty, ale nie umie sobie dobierać kolegów. Dobrze tak frajerowi, nie lubię politycznych dziwek. Zakładam, że mamy dwa posterunki gryzących się psów, fawelowe śmiecie i kwadrat w garniaku, któremu wyłażą na wierzch konszachty, więc sam próbuje teraz wejść komuś w tyłek. Albo może sam Resvo szykuje sobie grunt pod zmianę strony. Ha, kurwa, czyż ja nie jestem nad wyraz inteligentny?

Rai strzelił palcami w ostatnią zapałkę ze swej paczki, a zapaliła się i zatoczyła migotliwy łuk, zanim zgasła w urynie jednego z torturowanych.
- I jak, panie kapitanie? Wracamy do tego voodoo szajsu, czy robimy tour de burdelo i szukamy Miguela?
Cassio nie palił się zbytnio do śledztwa wyrywaczy serc, skoro miał szansę skoczyć sobie w ramach pracy do paru klubów w Ipanemie. Może nawet by wynajął panienkę na rachunek BOPE. To byłoby coś, chyba nikomu się taki wyskok jeszcze nie udał.


*tutaj stałe określenie gubernatora
 

Ostatnio edytowane przez Mivnova : 23-10-2011 o 14:29.
Mivnova jest offline