Wątek: Czaszki
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2011, 23:41   #13
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Miguel pokręcił oczyma na tekst o nagrobku. Głośno wypuścił powietrze nosem i popatrzył na starego jak na kumpla ze szkoły, który właśnie mu dogadał.

Meksykaniec próbował być tak samo dobry jak komuch, ale mu nie wyszło. Musiał pić tę niewielką dawkę bimbru na dwa razy. Za każdym razem przepijał wodą z jakiegoś wazonu. Miguel Wywalił język na zewnątrz jakby chciał go wysuszyć. Czuł jak alkohol ciągle palił mu gardło.
-Kurwa... mocne... - powiedział patrząc na literatkę - Możesz mi tego zostawić przy nagrobku, z pewnością mnie postawi na nogi. - odpowiedział na odzywkę Alberto.

W momencie gdy Ricco zadzwonił, czy zadzwoniła... sam Miguel nie wiedział jak ma to coś określać, momentalnie wyciągnął telefon z kieszeni. Chwilę patrzył się na ekran. "Ricco, Ricco... Wiem!" - przypomniało mu się. Kolejny dziś przebłysk wspomnień. Łysy goryl wskazujący na Miguela, podejście do Resvo, ten klub, ta muzyka. Wczoraj był w Viggo! Co tam robił ? Sam jeszcze nie pamięta. Ważne, że jest trop. Pozostaje jednak jedno kurewsko ważne pytanie. Co można tam znaleźć, śmierć czy odpowiedź na zagadkę?
Odebrał telefon.
-Pinto u mnie? Kiedy to było? Dalej tam jest? Jaką kobietę? Widziałem tego małpoluda dziś jak mnie szukał z paroma osiłkami. Gliniarze jednak się z częścią z nich rozprawili. Słuchaj, teraz jestem zajęty. Oddzwonię później. Umówimy się i powiesz co i jak z tym całym alfem. - zakończył rozmowę zaraz po tym jak usłyszał odpowiedź na temat czarucha.

- A jednak! Puknąłeś nie tę sukę! - prawie wrzasnął Alberto.
- Hę?
- Mówiłeś coś o jakimś alfonsie, a jak alfons to i dziwki. Warto chociaż było? - pytał stary z uśmiechem dziecka, które naśmiewa się z młodszego kolegi
- Pierdolisz... to nie to. W tym przypadku to ja dałem dupy.
- Uuu... biedaczysko. Chcesz ten adres do Carli? - zapytał już na poważnie
- No dawaj - powiedział otwierając w telefonie funkcje notatki.
- Albo... Zrobię Ci zagadkę. Przecież musisz się też zacząć orientować po mieście. - powiedział po chwili namysłu
- Nie chce mi się bawić w podchody, dawaj ten adres... Gdzie dokładnie na tej Copacabanie? - zaprotestował Miguel mając już dość zabaw komucha.
- No co taki nerwowy? Ona mieszka w sąsiedztwie z świętym z Lizbony...
- Kościółek Santo Antônio de Pádua, który dom?
- Brawo! Taki piętrowy domek z palmami przed wejściem. Na jednej z nich podobno kiedyś powiesili za jaja jakiegoś glinę. Jedyny taki tam. Na pewno poznasz. Numer chyba 221.
- Dobra, to lecę. Uprzedź ją, że wpadnę. - wyszedł tak o. Pogłaskał psa i szybkim krokiem skierował się w stronę centrum. Skąd oczywiście bez biletu pojechał metrem do Copacabanii.
 
Aeshadiv jest offline