Przyglądała się tym pięknie zarysowanym mięśniom... ZNACZY DOLINOM!!! Dolinom i nagim sutSZCZYTOM!!! Wywiesiła język. Włosy Elsevira powiewały majestatycznie na lekkim wietrze. Elf uśmiechnął się przyjaźnie i poprawił dłonią niesforne kosmyki. Język Kiti leżał już na ziemi i choć było to niewiarygodne, wciąż zdawał się wydłużać...
Elf coś mówił, a Kiti, z wywieszonym jęzorem i kałużą śliny przed sobą kiwała potakująco głową w miłosnym zauroczeniu.
- Eehehehheh... – podsumowała elokwentnie, trzepocząc rzęsami.
Kiedyś była elfką. W wyniku wielu nieprzewidzianych zdarzeń i klątw stała się wilczycą. Przynajmniej odzyskała mowę, nie musiała szczekać...
- Jessssfeć faki shiękny!... – wymamrotała półprzytomnie, wciągając jęzor z powrotem.
Ze zgrozą zauważyła, że omal nie wciągnęła wraz z jęzorem chomika, który przechodził obok. Chomik?! Świnka morska!? Chomik. Jakiś wyrośnięty mutant ninja. Biegł i chichotał do siebie.
- Klątwa! Zawsze podróżuję z kimś, kto śmieje się sam do siebie, zawsze zawsze zawsze!!! – zdała sobie nagle sprawę.
Chomik zniknął w trawie. Biała wilczyca ocknęła się i otrzepała się.
Była wilkiem. Wilkiem o białym futrze, wyglądającym jak każdy inny zwykły wilk. Wyróżniała się jasnymi, błękitnymi oczami.
http://www.tapetus.pl/obrazki/n/8156...-bialy-las.jpg
„Elsevir też ma piękne oczy!!!” – pomyślała od razu.
- AH!!! – idąc nieopatrznie i gapiąc się na Elsevira, po chwili potknęła się o własny język. – Skup się, skup się skup się!!!
- Kici, kici...
Kiti obejrzała się na drowkę Keeshe, która cmokała do niej i klepała swoją nogę, przywołując ją.
- Czy ja wyglądam na kota?! – warknął wilk.
- Chodź, piesku. No chodź. Umiesz siad? A daj łapę? Elsevir, zobacz, tego na pewno da się wytresować, mógłby skakać przez płonące obręcze czy coś...! – upierała się wesoło drowka.
- Wytresować?! Uważaj, co mówisz!
- Lepiej ty uważaj, co mówisz! Już jedno takie zwierzę za dużo gadało i chcieli je sprzedać złemu panu z wielkim, ciemnym wozem z kratami... – Keeshe zmrużyła oczy. – A widzisz tu jakiegoś dobrodusznego ogra w śmiesznych kapciach, który by ci pomógł?!
- To zastraszanie uczestnika programu! Wezwę ochronę!...
- JA jestem ochroną – uśmiechnęła się słodko Keeshe.
- Aha...
- To jak będzie? Kiti siad?
- Kitisiad jest bardzo zdenerwowany.
- -.-‘ [face palm] Iblithci...
- Przepraszam, ale mam wyścig do wygrania.
- A może kiełbasą się dasz przekupić?...
- Kiełbasą? Masz kiełbasę?!!
- Nie, ale mogę mieć... Hej Elseeeeeviiiir!... Jesteś na sekundkę potrzebny...
- O nie o nie o nie!!! – Kiti zjeżyła się i pognała co tchu do stajni.
- Co się dzieje? – zjawił się zdumiony elf.
- Chciałam, żebyś dał trochę tej kiełbasy ze swoich kanapek, ale już nieważne... – bąknęła drowka.
Elf rozejrzał się z zagubieniem.
- Wy drowy jesteście jacyś... jak to w ogóle wymówić? Jacyś dziwni? Jakieś dziwne drowy? Dziwni drowowie...?
- Gaaah shut up!!!
Kiti wbiegła do stajni. Dawno.. nigdy...? Nie jeździła konno. Ale zadanie mówiło wyraźnie; jechać konno. Nie chciała być zdyskwalifikowana w pierwszej rundzie!!!
Szybko wybrała sobie konia. Biały koń! Nieważne jaki silnik i ile pali, grunt że kolor pasuje jej do koloru futra! To gwarantuje dobrą passę! Problem był jeden. Nie mogła dosięgnąć końskiego grzbietu!
- Nie pozwolę, żeby prześcignął mnie jakiś chomik!!! – pomyślała zawzięcie. - I ten łysy... Gdzie oni tego łysego wytrzasnęli!?
Po kilku próbach wdrapała się na kostki siana przy ścianie a z nich skoczyła na koński grzbiet.
- GO GO WHITE POWER!!! – zawyła Kiti. – Naprzód, zostawmy tych dwunogów w tyle!!! Dalej, koniku, nie zmuszaj mnie, żebym pokazywała ci, jak się biega!!! Biegnij jakby goniło cię stado wkurzonych tygrysołaków-fanów metalu!!! Jakby nadlatywał smok ze sraczką!!! Jakby goniło się stado wilk... oooołkaów!!! Drakula! Chuck Norris!!!
- Oby fortuna mi dziś sprzyjała, ten pojazd nie ma zapasowej opony!!! – stwierdziła nagle ze zgrozą.