Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2011, 22:27   #21
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
To chyba rodzaj reakcji alergicznej - pomyślał Kirił. Czy to nie powinno być tak, że kiedy przybierze zwierzęcą postać, powinien zacząć myśleć bardziej jak kruk? Ciekawiło go, jak to było u innych zmiennokształtnych. U siebie nie zauważał takich zmian, wręcz przeciwnie. Na przykład teraz, kiedy mył się w lodowatej wodzie z jednej z moskiewskich fontann. Mimo że dla mijających go co jakiś czas ludzi był tylko zwykłym krukiem, czuł się jakoś dziwnie... skrępowany? Z miesiąca na miesiąc; odkąd wrócił z Nawii było coraz gorzej - w ludzkiej postaci zaczynał nabierać ptasich manieryzmów, a teraz to.

Szósty zmysł mówił mu że w pobliżu czyha niebezpieczeństwo. Ludzki umysł, ściśnięty do małej ptasiej główki rozpaczliwie interpretował go w sposób dla niego oczywisty - uciekać, jak najszybciej, jak najdalej...



Kątem oka zauważył drapieżnika. W zasadzie, w normalnych warunkach nie bałby się go szczególnie - nawet gdyby spasionemu sierściuchowi udało się jakimś cudem podejść go na tyle by go zaatakować, zawsze mógł się po prostu przemienić i kopnąć kota w jego tłuste cztery litery ciężkim butem. Jednak to nie kot był przyczyną jego zdenerwowania... Czuł to. To znaczy czuł COŚ, tylko nie wiedział co dokładnie. Instynkty jednak zadziałały, wbrew zwichrowanej psychice Kiriła. Wzbił się do lotu. Nawet powietrze było jakieś nie takie jak powinno. Z początku leciał z trudem, niczym podczas pierwszych swoich lotów, kiedy jeszcze jedyne co potrafił to szybować z wiatrem, a bezbolesne lądowanie wciąż pozostawało w sferze marzeń. Zdobył się na wysiłek i nabrał wysokości. Z bezpiecznej odległości i odpowiedniej perspektywy czekał na rozwój sytuacji...

***

Kot się zjeżył, prychnął i czmychnął na kilka metrów dalej, kryjąc się pod jedną z parkowych ławek. Powietrze wydawało się już nie tyle zimne i suche jak to podczas roztopów, a bardziej... Trudno to było nazwać. Ostre? Krukołakowi trochę zakręciło się w głowie, na szczęście wyrównał lot.
Było podejrzanie cicho. Ścigana kobieta plunęła na ziemię czarną flegmą. Powoli z twarzy, z ciała schodził jej cay bród i choroba. Dalej była niepiękna, dość chuda, o kościstej twarzy i błędzie w oczach.

-Raz, dwa, trzy, umrzesz ty!

Zmiennokształtny nie wiedział czy to ona powiedziała czy też (coś w jego głowie?), nie, nie tak. Huk wystrzału w niebo, ziemię pokrył szary dym spalenizny, w dole trwały jakieś krzyki, histeryczne śmiechy i wystrzały.

-Trzy, cztery, pięć, śmierć to sześć!

Jedno z parkowych drzew runęło na ziemię. Kobieta krzyknęła jakby czymś oberwała. Wyostrzyły zmieniły sięw o wiele bardziej futurystyczne dźwięki laserów o liniach barwy krwistej przecinającej pole walki pod zmiennokształtnym. Wkoło przechodzili ludzie, zazwyczaj uciekali, niektórzy spojrzeli w tamtą stronę i odchodzili. Ktoś dzwonił po policje.

***

Kirił dziękował Gai, że wypróżnił się obficie przy okazji scysji z mundurowymi rozbójnikami, gdyż na widok kurwidoła jakie rozpętał się na jeog oczach, niewiele już brakowało żeby popuściły mu zwieracze. Nie jadno już widział, zwiedzał światy jakie się zwykłym śmiertelnikom nawet nie śniło oglądać, jednak zawsze miał świadomość że wszystko to pozostaje daleko od zwykłej szarej doczesności, tego co nauczono go określać mianem Jawii. Tak, to zdecydowanie muszą być Przebudzeni - pomyślał. O ile udało mu sie nieco zrozumieć ich sposób postrzegania świata, mógł z powodzeniem zgadywać że cały ten burdel to ich sprawka.

"Dary jakie udzielają wam umbrood są wpisane w Konsensus, dlatego nie wywołują Paradoksu." - pamiętał jedną z mądrych fraz wygłaszanych przez najbardziej "oczytanego" z Opustoszałych z którymi ostatnio pomieszkiwał na ich skłocie... w Splocie, czy jak to oni tam określali Caerny. To by się zgadzało - Fera, zmiennokształtni, których "dary" nie powodują negatywnych, alergicznych reakcji świata, uważają żeby nie dać się zauważyć śmiertelnikom, dla ich własnego dobra, ukrywają się ze swoimi zdolnościami, nie płynącymi pod prąd "doczesności". Tymczasem co robią ci cali Przebudzeni? Napierdalają laserami, mutują jak fomory pod Semipałatyńskiem i ogólnie zachowują się paradoksalnie głupio jak na "istoty postrzegające tajemną strukturę wszechświata taką jaka jest naprawdę", kurwa ich mać.
No tak, bo i kto może się bawić w "szarpanie osnowy doczesności" jak nie ludzie pokoju i mentalności którą można streścić jako "a co się stanie kiedy nacisnę ten czerwony guzik?".

Kirił postanowił zrobić jeszcze kilka okrążeń, żeby lepiej móc obejrzeć pierdolnik jaki rozkręcił się pod nim. W zasadzie odczuwał brak jakieś stosownej przekąski - frytek, chipsów, chociaż surową larwą też by Kirił nie pogardził.

Wzdrygnął się, kiedy instynkty zmiennokształtnego znów dały o sobie znać, przypominając, że najprawdopodobniej za chwilę czeka go naprawdę upiorna przekąska z czyjegoś oka. Głód w jego pustym żołądku nagle przybrał nową formę...
 
__________________
-Only a fool thinks he can escape his past.
-I agree, so I atone for mine.


Sate Pestage and Soontir Fel
Ratkin jest offline