Wątek: Byle Do Przodu!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2011, 23:07   #6
ZauraK
 
ZauraK's Avatar
 
Reputacja: 1 ZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumnyZauraK ma z czego być dumny
Śniady, siwowłosy brodacz z kosturem zakończonym zdobieniami stał nieco na uboczu i mrużył oczy krzywiąc się przy co głośniejszych dźwiękach notując coś w lewitującej przed nim księdze. Mruczał nieustannie zaszczycając kolejno spojrzeniem zebranych.
Na głos elfa zapowiadającego początek wyścigu przerwał notowanie, a księga zatrzasnęła się z hukiem i podążyła w powietrzu za właścicielem.


Berlard obrzucił spojrzeniem parę. Elf był typowym przedstawicielem z gatunku błazen pospolitus, czego nie omieszkał skwitować po nosem krótkim mruknięciem "dureń". Elfka za to wzbudziła jego zainteresowanie. Jak do tej pory spotkał tylko jednego drowa, którego przerobił zresztą na nieco bardziej pokojową dla nauki wersję. Był ciekaw tego ludu i żałował, że nie może dłużej tu zabawić. Wszak nie można oceniać wszystkich po jednym spotkaniu akurat z ignorantem. Obserwował uważnie obiekt swego zainteresowania. Oderwał się na chwilę by spojrzeć na rzeczony personel medyczny. Zlustrował tzw. doktora do stóp do głów i znowu do stóp.
Z kolei od obserwacji medycznych aspektów imprezy oderwało go hasło starożytne języki demonów.
Odczytując wskazówki poczuł się rozczarowany. Język ani znowu taki starożytny, ani na pewno nie demonów - westchnął. Jednak długo nie dane mu było rozmyślać na żartami sponsora tej zabawy. Pozostali uczestnicy żwawo ruszyli do stajni. Niedbale machnął dłonią i wciąż lewitująca księga zmniejszyła się do rozmiaru pięści, którą łatwo było już schować. Ruszył po konia, a widząc jak jakiś cwaniaczek odjeżdża w dwa konie przyspieszył obawiając się o ilość dostępnych środków transportu. Wyprzedził go jakiś łysy drab, a zaraz po tym wilk, który, o zgrozo, wskoczył na konia i odjechał. Dopadł w końcu najbliższego wierzchowca i dosiadł go. Rozejrzał się jeszcze ostatni raz po placu i ruszył galopem w kierunku Epernay.
 
__________________
ZauraK
ZauraK jest offline