To jeszcze dorzucę kilka nowości dosłownie z ostatniej chwili. Chemia. Przedmiot słynny w naszej klasie z bardzo częstych kartkówek. Na początku lekcji:
U: Wyciągamy karteczki!
N: Zgadza się. Grupa A, grupa B, grupa A, grupa B, grupa A, grupa B... a ty, Seba (U) piszesz grupę D.
Dostał, oczywiście, trudniejsze pytania. Dalszy ciąg lekcji:
N (podchodzi do jednej z ławek): Co wy tam robicie? Jakieś voodoo odprawiacie?
Koledzy zrobili papierową laleczkę, zamierzali się na nią właśnie jeden cyrklem, drugi nożyczkami...
N do U: Jak cię zacznie nagleboleć głowa, to wiesz, przez kogo.
Dalszy ciąg lekcji. Kilka minut do dzwonka.
U2 (z tyłu): Chcemy z tobą pogadać na przerwie, Sebastianku (U)!
U: Ma pani teraz dyżur?
N: Tak.
U: To ja pani może potowarzyszę...
Klasa w śmiech.
Kilka dni później U wyrywa się z kolejną wypowiedzią (nadal na chemii):
N: Ty to się lepiej już nie odzywaj.
Nic dodać, nic ująć.
Albo na odmianę z pierwszego kwietnia:
Umówiliśmy się z jedną klasą, że zrobimy dowcip, który powali na kolana. My mieliśmy mieć biologię, oni plastykę w sali piętro wyżej z naszą wychowawczynią. Oni poszli do naszej sali, my do ich.
Wchodzi nauczycielka. ,,Dzieeeeeeeńdoooooobryyyy". Otwiera dziennik. Patrzy na listę obecności. Na nas. Na listę. Na nas. I w śmiech. Biolo...giczka? ...gożka? nalegała niestety, abyśmy wrócili do naszej klasy.
W szkole pojawił się dziennik elektroniczny, w każdej sali jest komputer. Paru uczniów dorwało się do niego i ustawiło tapetę na okienko do zalogowania się do dziennika (i schowali ikonki). Reakcje 2 królików doświadczalnych:
Historyczka: Dziennik się coś zaciął, nie mogę wpisać loginu... (Śmiech na sali).
Matematyczka: Świetny dowcip. (I włączyła dziennik, ignorując tapetę. Zapomnieliśmy, że uczy też informatyki...)
To tyle na tyle.
__________________ Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)
Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie. |