Monique Blanch
O rękaw wytarła czoło, na którym wystąpił czerwony pot. Nie pamiętała kiedy ostatnio aż tak musiała się wysialać. - Ach... prawda kilka miesięcy temu, podobny manewr, no ale bez przesady... nie aż taki!
W głębi duszy była zadowolona z trudności, jakie dziś napotkała na swej drodze a skoro już minęły w ciszy zastanawiała się na innymi, które dopiero miały nadejść.
Włączyła laptop, chwile czekała jeszcze przeglądając kartotekę. - Podaj hasło? Berkins, ty stary dziadu!
Wyłączyła bezużyteczną maszynę. Zmarszczyła brwi, było jej zimno. Potarła lodowate stopy o siebie, były już suche ale zimno było bardzo nieprzyjemne.
Zabrała się więc za kartotekę sprawy, rozłożyła ją na podłodze. Z plecaka wyjęła mini aparat cyfrowy i zaczęła pstrykać zdjęcia najważniejszym fragmentom - wyniki z kostnicy, adresy świadków, podejrzani, opinie biegłych medycyny sądowej i innych śledczych.
Pojedyncze błyski flesza rozświetlały ciemność panującą w pokoju.
Nieopodal stała wysoka komoda z drzewa wiśniowego, całkiem przyzwoicie zdobiona. Z nad niej zerkał swoimi cyrkoniowymi ślepiami mosiężny Jaguar. Figurka dosyć niewielkich rozmiarów, zdaje się, że część jakiegoś kompletu, śliczna drobnostka. |