Wątek: Czaszki
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2011, 20:58   #18
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Latino uskoczyła, chowając się przed świszczącymi w powietrzu kulami za zdewastowany fotelem, który wyglądał jakby w każdej chwili sam z siebie miał się rozpaść. Kumple z teamu mieli podobne osłony, ciężko w tej rupieciarni o jakiś nie sypiący się w rekach przedmiot.

- Kurwa mać…

Sytuacja nie przedstawiała się różowo. Nagle Arona znalazła się w środku piekła, choć jej specjalnością było działanie od zewnątrz właśnie, to ona zamykała pułapkę na myszy swoim karabinem snajperskim, teraz jednak sama okazała się być gryzoniem.

„Ilu ich może być?” - Felicita niczym kotka przeskoczyła za nieco pewniej wyglądający, przewrócony stół, gdzie już krył się Oskar.

"Trzech tam, po prawej przynajmniej dwóch…. O, jeden tam, nie, też dwóch albo trzech… i tam… szlag, jesteśmy okrążeni.”

- Ilu? - zapytał krótko Fontes spluwając z niesmakiem na ziemię, na widok ziejącej rany w swoim ramieniu. Mimo to trzymał się hardo, nie wypuszczając broni.

Wiedziała, że to pytanie było kierowane do niej, zawsze miała czuja do celów ukrytych lub ruchomych.

- Dziewięciu, dziesięciu, ale liczyłabym jedenastu, jeśli są mądrzy i mają przyczajonego snajpera. - odpowiedziała, przekrzykując huk wystrzałów.

- Kurwa… oni mają mundury! - wszedł jej w słowa Oscar.

Tak, Latino widziała już wcześniej, że atakującymi byli ludzie w uniformach policji, ale czy to miało jakieś znaczenie teraz, kiedy po prostu musieli ratować tyłki?

- I chuj. - kapitan najwyraźniej podzielał jej myśli. Splunął jeszcze raz, po czym wydał rozkaz:
- Zapierdolić skurwysynów.

Dwa proste słowa usunęły strach i wątpliwości, zamieniając Oscara i Paula w maszynki do zabijania. Drąc się wniebogłosy mężczyźni otworzyli ogień, zmuszając napastników do upewnienia się, że sami mają odpowiednie osłony. Felicita spojrzała na swój karabin.

„Skoro ta wielka spluwa znajduje się w moich rękach, to znaczy, że dał mi ją bóg - nieważne który, ważne, że mi ją dał, dlatego czas zrobić z niej użytek…”

W przeciwieństwie do kumpli nie wrzeszczała, nie strzelała salwami, przyczajona niczym pantera czekała aż jej zmysły określą położenie przeciwnika i dopiero wtedy naciskała spust dwa razy - głowa i tułów. Głowa zawsze była celem, który sobie wyznaczała, natomiast pierś… to tylko taki pakiet ubezpieczeniowy - zwykle i tak zbędny.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline