Zależy od tego czy to film/gra/serial. Jakich zatrudniono aktorów do dubbingu. Jaki głos ma lektor. I od wielu innych rzeczy.
W większości przypadków wolę słuchać oryginalnie wypowiadanych kwestii. Nie wyobrażam sobie dubbingu/lektora pod głos Gandalfa w Morii, szalonych kwestii Jokera z Mrocznego Rycerza czy pijackiego bełkotu Jacka Sparrowa. To w sumie dość klasyczne przykłady, ale pewnie byłoby ich o wiele więcej np. Phillip Seymour Hoffman w "Capote". Sam sposób wypowiadania kwestii przez aktora w oryginale czasami stawia nam cały film w zupełnie innym świetle. Jeśli ekranowa postać słabo mówi po angielsku, jąka się, odgrywa jakieś emocje to lektor nie odda tej istoty. Dubbingowani aktorzy mogą próbować, ale jak wyczuwam w ich głosach fałsz to stwierdzam, że lepszy z dwojga jest już lektor.
Natomiast w filmach na które nie jestem zbytnio nakręcony wcześniej chętnie używam lektora. Wygodniejsze to jednak jest, zwłaszcza jak film ogląda z Tobą kilka osób.
Dubingi? Jakoś pozytywnie kojarzą mi się tylko z animacjami vel. Shrek i z grami.
Gry to już zupełnie inna półka, ale jeśli mamy z czego być dumni to właśnie z polskiej szkoły dubbingowania. Nie wiem do końca jak to wygląda z nowymi tytułami, ale dla mnie np. taki Jarosław Boberek w Uncharted brzmi lepiej niż aktor podkładający głos Nathana Drake'a w angielskiej wersji. I chyba całe życie będę pamiętał genialnych aktorów zatrudnionych do zdubbingowania Baldurs Gate. Chociaż w sumie nawet w takim Diablo, gdzie pozornie nie było to ważne... Do tej pory pamiętam zamyślony i zmęczony latami głos Decarda Caina: "Kostka Horadrimów, którą posiadasz to wielki skarb..."
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
Ostatnio edytowane przez traveller : 09-11-2011 o 23:01.
|