Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2011, 18:28   #111
Cothrom
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
-Czujcie się jak u siebie w domu. Jestem William, wy jednak lepiej znacie mnie jako NightShadowa. Napijecie się czegoś, lub może coś zjecie?
- Nikita, miło mi. - odparł uśmiechając się ze zmęczeniem Siberian o bladej skórze i rzednących, obciętych na jeża włosach, będący poza tym raczej niewyróżniającym się urodą Słowianinem. - I jeżeli mam być szczery... będę wdzięczny za jakikolwiek posiłek, czy raczej przekąskę, nic wielkiego. - powiedział z pewnym zażenowaniem, nie mogąc się zdecydować pomiędzy korzystaniem z gościnności gospodarza a trzymaniem fasonu.
- A ja w dalszym ciągu pozostanę Answerem - powiedział, jak przystało na byłego przydupasa Batmana Jack. Podciągnął maskę, tak by odsłonić nos, odrzucił głowę do tyłu i ścisnął. - Cholerne krwawienie - mruknął.
-Przez jakikolwiek posiłek rozumiesz coś w rodzaju krewet czy stek? Naprawdę niezbyt istotne jest to żebyś się powstrzymywał przed chceniem czegokolwiek. Ja sam nie jestem w stanie zjeść tego wszystkiego co mam w domu
Siberian otworzył usta chcąc powiedzieć coś innego i pauza uczyniła go przez moment quasikomicznie rozdziawionym, westchnął jednak z uśmiechem i szybko się zreflektował.
- Z przyjemnością bym skosztował krewetek. Tak dystyngowanej personie, w takim towarzystwie - zerknął na Bonesa - i takim domu nie wypada inaczej. Wybacz poczucie humoru, kwestia odstresowania.
-Mów o poczuciu humoru, Gordon chyba go nie ma, przed chwilą próbował mnie aresztować. Wiktorze, byłbyś tak miły i przyniósłbyś mnie i gościom trochę jedzenia, oraz jakieś napoje, dla mnie najlepiej piwo. Tak swoją drogą, Bones, jak wam poszło?
- Dobrze, udało się nam - powiedział Bones, ale chyba nie miał ochoty na rozmowy. - Jak dokładniej ma się Misa?
-Sprawdziłem zanim wszedłem na górę. Całkiem nieźle, jeszcze nie odzyskała przytomności, ale jest stabilna, Wiktor przeprowadza wszelkie potrzebne testy, nie martwcie się jest lekarzem, a ja mam bardzo dobry sprzęt.
- Ta jasne... Na pewno.
- Znałem kiedyś lekarza, któremu na imię było Wiktor. - zaśmiał się Siberian - I też nie wyglądał na swoją profesję. Do rzeczy... Gordon to jakiś lokalny stróż prawa, prawda? Komisarz miejski?
-Coś w tym guście, współpracował z Batmanem, powiedział, że jak jeszcze raz mnie zobaczy to wzywa oddziały specjalne. Miły człowiek nie? Bones, Misa ma tutaj opiekę jak w najlepszym szpitalu, jeżeli chcesz możesz ze mną zejść ją zobaczyć. Zresztą wszyscy mogą.
Nekromanta zerwał sie natychmiast z miejsca.
- Mogę? Powiedz mi tylko gdzie!
-Nigdy nie powiedziałem, że nie możesz. Chodźcie za mną. Winda do mojej kryjówki jest w szafie, w tym pokoju nawet. Zmieścimy się wszyscy. To co idziemy?
Siberian skinął tylko głową, ręką pokazując Bonesowi że idą tuż za nim. Sam podszedł do samego Nightshadowa i wyszeptał:
- Jeżeli doskonale wiesz, co przeszkadzało Gordonowi, pozwól, że tylko zapytam: dlaczego? Kule się ciebie nie imają. - po odwrócił się do reszty, zniżwyszy głos i pośpieszywszy się z wypowiedzią na tyle, by Answer, Lob czy Bones nie słyszeli pytania, choć widzieli wymianę zdań.
NightShadow odpowiedział także szeptem:
-Wtedy nawet nie bardzo myślałem, wypadli, zaczęli strzelać, mnie się nic nie stało, ale wy zbroi nie macie, nie chciałem ryzykować, że coś się komuś stanie, a to byli goście Jokera, wrócili by do więzienia, wyszli stamtąd całkiem niedługo, lub Joker by ich wyciągnął i znowu by zabijali. Jeżeli to ci pomoże to postaram się już nikogo nie zabijać, chyba, że nie będzie wyjścia.
Nikita skinął tylko głową.
- Dziękuję. Policja nie byłaby policją, gdyby nie rozumiała, ale ja rozumiem. Po prostu chciałem wiedzieć. Raczej nie jestem w tym biznesie całym stażem... - uśmiechnął się Nikita, po czym skinął głową, by szli, sam zaś miał zamiar zamykać pochód.
Wida zjechała na dół. Był to pokój dzienny, telewizor, kanapa, parę foteli, stolik, kilka biblioteczek i szafa. Misa siedziała na łużku szarpiąc się z kabelkami restującymi bicie jej serca. Na nodze miała bandarz i widać było że ma problemy z lewą również opatrzoną ręką.. Ubrana w szpitalną koszule wylądała dość zabawnie.
- O cześć chłopaki, jak leci? - Zawołała do nich wesoło.- Ktoś mi pomoże z okablowaniem?Po kija tego tyle!
Bones rzucił się jej na szuję. Widać była jeszcze trochę obolała bo na uścisk odpowiedziała cichym jękiem.
- Przepraszam - powiedział Bones puszczając ją.
- Nie szkodzi. Dobra, co mnie ominęło?
NightShadow nie starając się nawet ukryć zdziwienia powiedział:
-Powinnaś być nieprzytomna jeszcze co najmniej trzy dni, ten cios powinien połamać ci żebra, rękę i uszkodzić kręgosłup, a ty tak po prostu wstajesz. Zapewne dalej będziesz twierdzić, że jesteś człowiekiem i pewnie nie masz też żadnych poza ludzkich zdolności.
- Mam parę, a żebra rzeczywiście mam połamane, trzy dokładniej, jeśli mam zgadywać - wyrczerzyła zęby do Nighadowa. - Co nie oznacza że będę się lenić przez trzy dni. Stary, ja przezyłam szcześciokrotny postrzał. Póki co kręgosłup mam też cały.
- Widziałem paru prawdziwych twardzieli w życiu, ale bez obrazy, spodziewałem się sytuacji jak na ostrym dyżurze albo szukania numeru do zakładu pogrzebowego... - rzucił z uniesionymi krzaczastymi brwiami Nikita. - Na pewno się dobrze czujesz, to nie leki przeciwbólowe?
- Czy się dobrze czuję? Oczywiście że nie. Boli mnie tak że mam się ochotę rozpłakać, a noga i ręka nie chcą mnie słuchać... ale jakoś daję radę. Do jutra powinna już chodzić normalnie. I nie, peniwe się do tego czasu wszytko nie zagoi
Wiktor dyskretnie podał pracowacy wyniki testów DNA, ku zaskoczeniu dziewczyna rzeczywiście nie mam dodtakowych genów. Jednie lekko podwyrzszony metaoblizm i liczbę białych krwinek. Jest też lekki nadmiar żełaza we krwi i tyle.
NightShadow wcale nie dyskretnie przeczytał wyniki badań, zmiął je w kulkę i rzucił przez ramię trafiając wprost do kosza.
-Rzeczywiście jesteś człowiekiem. Jednak na twoim miejscu zmieniłbym dietę, masz nadmiar żelaza. Chcesz czegoś do jedzenia, albo do picia? Gdybym był tobą postarałbym się nie bić się za nadto, chyba, że chcesz żeby zrobić ci zbroję, podobną do mojej? Może wy chcecie?- Ostatnie pytanie skierował do reszty bohaterów.
- Cherbatą gorącą nie pogardzę. Ale za zbroje podziękuję. Miałam kiedyś jedną, a mój braciszek... - urwała. - Nie ważne. Gdzie poszedł mój plecak?
NightShadow poszedł do biurka i szybko zrobił herbatę, podał kubek Misie i powiedział:
-Na to pytanie najlepiej odpowie Wiktor, ja cię tutaj tylko dostarczyłem, to on się tobą zajmował.
- To on mnie widział... - Misa mimo że jeszcze dość blada zaczerniła się jak mocno.
-NIe martw się, jest lekarzem.- NIghtShadow lekko się uśmiechnął
Misa mruknęła tylko coś niewryaźnego w opowiedzi i poprawiła koszulę. Na jej szczęście ten model nie uwględniał wiązania z tyłu tylko na boku.
- Dzięki za propozycję, lepiej nie. Jeżeli o zbroje chodzi. - zaśmiał się Nikita, po czym zwrócił się do Obrończyni - Jeżeli mogę zapytać... W czym tkwi sekret? Ten czterometrowy człowiek krokodyl pobił rekord w rzucie dyskiem miotając właz do studzienki ściekowej. Myślałem, że złamał kręgosłup, a żebra są do wymiany i krwotok wewnętrzny. Dostałaś leki. A jednak siedzisz tu z nami, rozmawiasz, wkrótce będzie popijała herbatę. - wzruszył ramionami.
- Taki już mój urok - powiedziała jak by to wszytko miało wyjaśnić.
-Ja będę zwolennikiem teorii, że to coś więcej niż urok, ale niech będzie. Teraz, udało się nam zrobić to co mieliśmy zrobić, Drugiej grupie też, więc: co teraz?
- Bones, Answer? Podzielilibyście się tymi informacjami o Cadmusie, czy kogokolwiek tam infiltrowaliście? - przymilnie zapytał Siberian - I czy ktokolwiek wie, gdzie w tej chwili jest jedyny w miarę jednomyślnie wybrany przywódca naszego gangu?
- Wrucił na miejsce waszej potyczki. W dodtaku to co znaleźśmy w Cadmusie sugeruje że Luthor był tam już wcześniej. - odezwał się Bones. - I jeszcze coś. Ktokowiek chronił lokalizaje jego drużyny nagle przestał. Moi znajomy z drugiej strony mogą ich śledzić, choć jeszcze nie podsłuchiwać. I gdzie tu sens?
- Nigdzie, przynajmniej z moją znajomością zawiłości lokalnego półświatka. Ja tu będę tylko wykonywał rozkazy. I sprzątał. Kogo trzeba. W przerwach od pracy zarobkowej, jak już ją znajdę. Jakiej znowu drużyny? - zapytał z pustym, świadczacym o nieudolej próbie nadążenia za faktami Storm.
-Zapewne chodzi o Jokera i Croca. Udało mi się uśpić Jokera, jeśli się postaramy to damy radę ich powstrzymać, tylko musimy wiedzieć gdzie oni są.
- Teraz? - Spytał Bones, a temperatura w pokoju spadła o kilka stopni. - Są w drodze do Metropolis. Luthor już tam jest w siedzibie Lexcorp.
-Tak swoją drogą, wiecie co produkuje firma Williama McMcGentry?
- Nietłukące się kieliszki do wódki? - mimochodem zapytał Siberian, wpatrzony w ścianę i kontemplujący otrzymane informacje. Po chwili jakby oprzytomniał. - Zaraz, mówisz o swojej firmie?
-Owszem, a moja firma oprócz tego, że produkuje mikroprocesory i komputery, wykonuje jeszcze zlecenia dla wojska. Jako William McGentry mogę wejść do siedziby Lexcorp pod pozorem robienia interesów z Lexem.Mogę dam zamontować na przykład parę podsłuchów, spisać rozkład pomieszczeń, czy włamać się na serwery Lexa.
- Nie głupie - stwierdził Bones.
- To chyba nie znasz tego Luthora - powiedizała Misa. - Lepiej nie baw się pluskwami, bo się źle skończy. Ten gość ma większą paranoję niż Batman, bez urazy.
- Z całym szacunkiem... a wprowadziłoby się ze sobą ochorniarza? - zapytał zarówno Misę co i Nightshadowa Nikita. - Podsłuchy czy serwery wiele nam dadzą, ale byłem szkolony w zapamiętywaniu rozkładów pomieszczeń. Dobrze szkolony. Jeżeli mógłbyś mnie na moment zgubić, myślę, że mógłbym zawędrować daleko i zapamiętać wiele.
-Może nie jako ochroniarza, ale jako współpracownika, który miałby pilnować, żebym niczego nie podpisywał. Ja jestem gotów zaryzykować. Oprócz tego, że mam zbroje jestem jeszcze mistrzem sztuk walk i paru innych rzeczy. Myślę, że sobie poradzę.
- Mnie plan się podoba. - skinął głową Siberian. - Prawie jak przed wojną.
- Czyli wystarczy poczekac do jutra, na trimfalny powrót Lex'a. Do tego czasu chyba będziemy mysieli posiedzieć na tyłkach, no przynajmnie ja - odezwała się Misa.
- Luthor prawdopodobnie jest chroniony przed bezpośrednim atakiem telepatycznym, ale może udałoby się mi jakoś to obejść i spróbować nastraszyć go na tyle, żeby coś chlapnął. Albo kogoś z budynku. Jest tylko jeden problem. Chyba jestem tutaj jedynym meta, poza Lobem. Nie wierzę, żeby Lexcorp nie miał jakichś sposobów by to sprawdzić. W takim razie pozostaje jedynie wejść jako ochroniarz. Albo - wyszczerzył się paskudnie - jakie interesy prowadzisz z Lexem? Może udałoby się zrobić ze mnie osobnika testowego, pilota, albo coś w tym guście? W sumie zważywszy na możliwości twoje - wskazał na Williama - i Robina moglibyśmy wszyscy wejść mniej więcej w tym samym czasie. Może nawet ty Lob, mógłbyś wejść, tylko musielibyśmy zrobić z tobą to samo co ze mną.
- Chwila, moment, naszym celem jest ostrożne rozpoznanie, a nie atak...
- A gdzie w tym zabawa? - Uśmiechnął się Answer - Zawsze warto mieć plan B, na wypadek, gdybyśmy musieli zaatakować natychmiast, zrobić dywersję, lub wyciągnąć kogoś z nas z kłopotów. Poza tym co cztery pary oczu, to nie jedna, nieprawdaż? No i dodatkowo musimy się jakoś porozumiewać, a chyba nie podejrzewasz Luthora o to, by nie przechwytywał sygnału radiowego? Tutaj jedynym sposobem będzie chyba Bones i jego magia, bo ślad telepatyczny powyżej stanu delikatnego sondowania, lub subtelnej sugestii jest łatwo wytropić. Czyli krótko mówiąc - potrzebujemy jak najlepszego planu, wykorzystującego wszystkie nasze zasoby, żeby nie wejść Luthorowi prosto w umieszczoną pod łysą kopułą paszczę. Może się okazać, że wpadniesz, a wtedy bycie mistrzem sportów walk ci nie pomoże. A zważywszy na to, że najsilniejszy członek naszej małej Ligi Sprawiedliwości jest chwilowo ranny możemy potrzebować więcej niż jednej osoby na miejscu. Co prawda może Luthor chce właśnie tego, ale jeśli facet już o nas wie, to powinniśmy zacząć szukać taniego, acz wygodnego miejsca na cmentarzu.
- Nie mamy liczyć na zabawę, mamy liczyć na jakiekolwiek informacje, przede wszystkim nie narażając tożsamości naszego gospodarza i pomysłodawcy planu A. Posiadanie planu B... - uśmiechnął się Storm - ...to zupełnie inna kwestia. Ale każda osoba z nas, która wejdzie, zwiększa ryzyko wykrycia. - wzruszył ramionami.
- Wiecie, ja nawet znam pewne duchy, bliźniaczki. Porozumiewają się między sobą na odległość. Jedna pójdzie z wami, a druga zostanie tu ze mną. Jeśli któryś z was zgodzi się wziąć ją ze sobą, to mamy komunikacje na odległość. Raczej jej nie wykryje magia jeśli ją ukryję pod odowiednim zaklęciem. No i oczywiście będą szukać bardziej wolno-chodzącego ducha - odezwał się Bones.
- Gospodarz albo ja. - skinął głową Storm - Cóż, co masz na myśli mówiąc... wolno chodzącego?
- Wolno-chodzącego znaczy że nie wcielonego. Może brzmi strasznie, ale znam te dziewczyny i opętanie w ich wykonaniu to nic strasznego. Tyle że ich hmmm.... opakowanie będzie je słyszeć w głowię. Do zaklęcia kryjącego będzie mi potrzebna płytka z różanego drewna. Powiedzmy pięć, na pięć centymetrów. Da się to załatwić? I jeszcze szałwia, fioletowy wrzos i krwawnik, najlepiej suszone. Rozumiecie, na cmentarzu ciężko o takie różne drewno, dlatego wcześniej o tym nie mówiłem. No, ale Night... znaczy Wiliama na to stać.
- Mam propozycję na początek. Poczekajmy na ostatniego członka grupy będącego naszym dowódcą, dajmy Obrończyni odpoczywać, przeanalizujmy co poszło właściwie a co nie i włączmy telewizor. Będziemy przynajmniej wiedzieli, co na pewno wiedzą nasi wrogowie... - zaproponował Nikita zebranym.-Czujcie się jak u siebie w domu. Jestem William, wy jednak lepiej znacie mnie jako NightShadowa. Napijecie się czegoś, lub może coś zjecie?
- Nikita, miło mi. - odparł uśmiechając się ze zmęczeniem Siberian o bladej skórze i rzednących, obciętych na jeża włosach, będący poza tym raczej niewyróżniającym się urodą Słowianinem. - I jeżeli mam być szczery... będę wdzięczny za jakikolwiek posiłek, czy raczej przekąskę, nic wielkiego. - powiedział z pewnym zażenowaniem, nie mogąc się zdecydować pomiędzy korzystaniem z gościnności gospodarza a trzymaniem fasonu.
- A ja w dalszym ciągu pozostanę Answerem - powiedział, jak przystało na byłego przydupasa Batmana Jack. Podciągnął maskę, tak by odsłonić nos, odrzucił głowę do tyłu i ścisnął. - Cholerne krwawienie - mruknął.
-Przez jakikolwiek posiłek rozumiesz coś w rodzaju krewet czy stek? Naprawdę niezbyt istotne jest to żebyś się powstrzymywał przed chceniem czegokolwiek. Ja sam nie jestem w stanie zjeść tego wszystkiego co mam w domu
Siberian otworzył usta chcąc powiedzieć coś innego i pauza uczyniła go przez moment quasikomicznie rozdziawionym, westchnął jednak z uśmiechem i szybko się zreflektował.
- Z przyjemnością bym skosztował krewetek. Tak dystyngowanej personie, w takim towarzystwie - zerknął na Bonesa - i takim domu nie wypada inaczej. Wybacz poczucie humoru, kwestia odstresowania.
-Mów o poczuciu humoru, Gordon chyba go nie ma, przed chwilą próbował mnie aresztować. Wiktorze, byłbyś tak miły i przyniósłbyś mnie i gościom trochę jedzenia, oraz jakieś napoje, dla mnie najlepiej piwo. Tak swoją drogą, Bones, jak wam poszło?
- Dobrze, udało się nam - powiedział Bones, ale chyba nie miał ochoty na rozmowy. - Jak dokładniej ma się Misa?
-Sprawdziłem zanim wszedłem na górę. Całkiem nieźle, jeszcze nie odzyskała przytomności, ale jest stabilna, Wiktor przeprowadza wszelkie potrzebne testy, nie martwcie się jest lekarzem, a ja mam bardzo dobry sprzęt.
- Ta jasne... Na pewno.
- Znałem kiedyś lekarza, któremu na imię było Wiktor. - zaśmiał się Siberian - I też nie wyglądał na swoją profesję. Do rzeczy... Gordon to jakiś lokalny stróż prawa, prawda? Komisarz miejski?
-Coś w tym guście, współpracował z Batmanem, powiedział, że jak jeszcze raz mnie zobaczy to wzywa oddziały specjalne. Miły człowiek nie? Bones, Misa ma tutaj opiekę jak w najlepszym szpitalu, jeżeli chcesz możesz ze mną zejść ją zobaczyć. Zresztą wszyscy mogą.
Nekromanta zerwał sie natychmiast z miejsca.
- Mogę? Powiedz mi tylko gdzie!
-Nigdy nie powiedziałem, że nie możesz. Chodźcie za mną. Winda do mojej kryjówki jest w szafie, w tym pokoju nawet. Zmieścimy się wszyscy. To co idziemy?
Siberian skinął tylko głową, ręką pokazując Bonesowi że idą tuż za nim. Sam podszedł do samego Nightshadowa i wyszeptał:
- Jeżeli doskonale wiesz, co przeszkadzało Gordonowi, pozwól, że tylko zapytam: dlaczego? Kule się ciebie nie imają. - po odwrócił się do reszty, zniżwyszy głos i pośpieszywszy się z wypowiedzią na tyle, by Answer, Lob czy Bones nie słyszeli pytania, choć widzieli wymianę zdań.
NightShadow odpowiedział także szeptem:
-Wtedy nawet nie bardzo myślałem, wypadli, zaczęli strzelać, mnie się nic nie stało, ale wy zbroi nie macie, nie chciałem ryzykować, że coś się komuś stanie, a to byli goście Jokera, wrócili by do więzienia, wyszli stamtąd całkiem niedługo, lub Joker by ich wyciągnął i znowu by zabijali. Jeżeli to ci pomoże to postaram się już nikogo nie zabijać, chyba, że nie będzie wyjścia.
Nikita skinął tylko głową.
 
__________________
Poradnia Psychologiczna Łopata - zakopiemy każdy dołek
Cothrom jest offline