Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2011, 23:10   #4
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Dawno nie miała takiego lotu po trawie. Właściwie nigdy nie miała. Podobało jej się. Bardzo. Do czasu gdy pojawiły się wątpliwości. Wątpliwości po zielsku nieźle co? Czy to się w ogóle zdarza?
Zdarza się. Czasami. Tym razem jednak się nie zdarzyło. A właściwie zdarzyło… z tym, że nie był to ponarkotykowy majak. Bo żadnych narkotyków nie było a lot wydawał się być zupełnie realny.

Zdezorientowanie potem strach, panika. Nie miała pojęcia gdzie jest ani co się z nią dzieje. Nie to było jednak najgorsze. Nie miała świadomości tego, kim jest. Czuła pęd powietrza, ciepło i przeszywający chłód. Widziała ciemność przerywaną kolorowymi, intensywnymi błyskami, które raziły jej zielone oczy.
Zaraz, jakie oczy? Czuła, widziała, ale przecież była niemal pewna, że w jakiś tajemniczy sposób została pozbawiona ciała. Czym więc odczuwała? Czym była?



Wydawać by się mogło, że bezcielesna wędrówka po nieznanych terenach trwać będzie wieczność. Niedookreślony czas, który będzie mogła poświęcić na myślenie i odkrywanie.
Przeszło jej nawet przez myśl, że umarła i trafiła do czyśćca. Na niebo nie miała co liczyć, na piekło nie zdążyła sobie zapracować. Czyściec wydawał się być doskonałym wytłumaczeniem.

Bezkresna przestrzeń i pustka przerywana migawkami z jej życia czy tak to miało wyglądać? Czy taki obraz tego miejsca przedstawiano jej na lekcjach religii, na które chodziła z przymusu? Nie była w stanie sobie przypomnieć.

Na szczęście – a może nieszczęście – Alicji rozpaczliwa próba przypomnienia sobie czegokolwiek została przerwana.
To, co się wydarzyło nie było ani lepsze ani gorsze od szybowania po bezkresnych przestworzach. Było inne.
Przez myśl przemknęło jej, że teraz wie jak czuje się bezbronny owad wciągany do rury odkurzacza…

Za chwilę dowiedziała się też jak może wyglądać proces tworzenia zabawek w jakiejś chińskiej wytworni. Ba! Miała okazję poczuć na własnej skórze jak to jest być lalką składaną z wielu części. Pomyślała nawet, że może tak właśnie tworzy się ludzi – no może miniaturki ludzi - zanim trafią na Ziemie w swojej właściwej formie.

Wzrost, waga, włosy, proporcje ciała. Zielone oczy, blada cera, ubiór. Wszystko pasowało do siebie całkiem nieźle tworząc ciało, w którym Alicja mieszkała od 17 lat. Było jednak coś, co nie bardzo pasowało do całości. Z placów dziewczyny wyrastały duże, czarne skrzydła.


Tak, zawsze o nich marzyła, więc maszyna i jej wszystkie odnogi musiała się tego domyślić. Odnaleźć w zakamarkach jej umysłu wizję dziewczynki ze skrzydłami, którą zawsze chciała być. Skrzydła dawały wolność i niezależność, której czasami brakowało. Przez umysł Alicji przemknęła myśl o byciu barwnym ptakiem. W tym samym momencie pióra stały się tęczowe by po chwili powrócić do kruczoczarnej barwy doskonale pasującej do jej wizerunku.

-Niesamowite – powiedział cicho by za chwilę zostać zassaną przez pojawiającą się znikąd dziurę w podłodze.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline