Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2011, 11:48   #392
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
W hotelu podczas spotkania Herbert nie wiadomo który już raz przyglądał się karteczce.
- “Wezwij skrzydła pośród nocy, by wskazały ci drogę”, o co tu może chodzić, o jakieś nocne stworzenie? Ćmy, nietoperze, jakieś latające plugastwo. Pachnie mi tu czarną magią. - westchnął ciężko. - I co tu robić? Może ten portier to wtyka Andarusa? A może chodzi o to, by udać się do Asmadabadu i tam wypatrywać znaku, ale to “wezwij” sugeruje jakiś rytuał. Ktoś coś wie o tych “skrzydłach pośród nocy”? - spytał z nadzieją w głosie.
- Mam nadzieję, że nie mówią tu o smokach albo jeszcze czymś gorszym - mruknęła Amanda
- Ja zastanawiam się nad dwoma kwestiami. - powiedział Dwight, dymiąc jak parowóz, czyli jak zwykle. - Asmadabad brzmi podobnie jak nazwy innych tutejszych miejscowości, ktoś z was wie gdzie to jest? Bo jeśli tak, to po cholerę skrzydła pośród nocy, przecież wtedy zarówno my, jak i Vivarro mógłby dostać się tam za pomocą konwencjonalnych środków transportu. Oszczędność czasu? Chyba że w ogóle nie ma takiego miasta...
Zrobił przerwę na trzy szybkie i głębokie zaciągnięcia się papierosem.
- Ale jest jeszcze coś. Posłuchajcie. Portier, który nam dał tę wiadomość...Ciało ludzkie wysyła pewne sygnały, gdy człowiek się jest w stanie napięcia. Jego wysłało, gdy podawał nam ten list. Mówię wam, w jakimś stopniu jest powiązany z tą sprawą. Może tylko ktoś uprzedził go, by miał oko na takich jak my. Ale może też...
Wydmuchany obłok dymu przesłonił twarz detektywa.
- Musimy poważnie rozważać opcję, że cały ten list i Asmadabad jest zastawioną na nas pułapką.
- Duża naiwnością byłoby zakładać, ze nie wiedzą o tym, że depczemy im po piętach. Podarowaliśmy im nieco czasu, tyle siedząc w Kairze, mogli się lepiej przygotować. Wiedzą już pewnie, że weszliśmy w posiadanie listów Andarusa.
- stwierdziła Emily.
- To właśnie miałem na myśli. - pokiwał głową detektyw - Zachowanie portiera tylko podsyciło moje obawy.
Na spotkaniu obecny był również Mahuna, który poinformował na wstępie, że Walter Chopp, grając dalej rolę księgowego Rockefellerów, został na noc w “Piaskach Persji”.
- Mam zamiar również spędzić noc w tym hotelu. Wszyscy wiemy, że rozdzielanie się na nieznanym terenie może okazać się złym pomysłem. Co do tych skrzydeł, o których wspomniał pan Hiddink. Zapewne chodzi o przyzwanie któregoś z pomniejszych demonów służących kultowi. Najpierw musimy dowiedzieć się, gdzie znajduje się owe miejsce. Myślę, że pomocni mogą być ludzie znający teren, organizujący wyprawy za miasto. Lokalizacja może nam powiedzieć coś więcej. Odludzie może świadczyć o tym, że właśnie tam planują rytuał. Tereny należące do dzikich plemion - o tym, że chcą nas wprowadzić w zasadzkę. Nie będę meldował się w “Piaskach Persji”, ale będę miał oko na Waltera Choppa. Mam tylko prośbę, do mister Garretta, by miał oko na Leonarda. Leonard nadal jest Cuna Sapita i nie możemy o tym zapominać. Na razie kontroluje swoje zachowanie doskonale, ale czujność musi zostać zachowana.
Zamilkł na moment.
- Czy mam twoje słowo, śri Garrett?
- Sure thing, pal. -
Dwight popatrzył na niego poważnie - Masz. A co do Waltera, to obecnie trzeba mieć na niego oko nie mniej uważne, jak na Leo. Aha, jak już tam będziesz, to przekaż mu że byliśmy tam przed wami. Ja przedstawiłem się jako Rockefeller i powiedziałem, że jeśli zdecyduję się wynająć piętro to przyślę księgowego. Hiddink odebrał przesyłkę przeznaczoną dla Vivarro. Jeszcze jedno. Uważajcie na portiera, jest w to zamieszany.
Skinął głową i ruszył do wyjścia z pokoju.
Herbert zaś zajrzał ponownie do swoich notatek.
- Iman Osama, tłumacz, przewodnik po tutejszych plemionach i Deniz Alp zwany Turkiem, organizator wypraw na tereny dzikie. Trzeba się z nimi skontaktować. – zastanawiał się na głos Herbert.
- Może najpierw uderzyć do tego Imana zanim zaczniemy organizować wyprawę z Turkiem, bo zakładam, iż nie będziemy korzystać z usług „pomniejszego demona”. – zauważył z przekąsem.
 
Tom Atos jest offline