Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2011, 17:50   #7
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Karolina drgnęła na dźwięk głosu, ale zaraz potem uśmiechnęła się leciutko. Muśnięcie języka na uchu było przyjemne, tak inne od szorstkiego dotyku skały na nagiej skórze pleców, ud i pośladków.
- Niżej - mruknęła.

-Och jakie kuszące zaproszenie... Nie wiem czy mamy czas na taką zabawę moja piękna.
Głos pobrzmiewał szczerym żalem. Była w nim nuta wahania i zdecydowanie, więcej podniecenia. W końcu jednak wydawało się, że ten kto wypowiadał te słowa rozmyślił się kiedy Karolina poczuła na skórze szyi lekki dotyk wilgotnego języka. Ciche kobiece mruknięcie obcej towarzyszyło tej zarezerwowanej dla kochanków czynności.

- Mmmm – Karola rozluźniła się, przyjmując pieszczotę. Przyjemne odprężenie rozlało się po jej-niejej ciele. Nie otwierając (nadal zielonych?) oczu podniosła rękę i dotknęła swoich (?) długich włosów – poczuła znajomą błyszczącą, miękkość. Miała nadzieje, że nadal są rude. Przesunęła dłonią niżej badając jasną gładkość skóry, prześlizgnęła się po owalu twarzy, wystających kościach policzkowych, pełnych ustach. Zjechała palcami dalej, zahaczając o kość obojczyka, prześlizgnęła się po twardej jędrności piersi i płaskim brzuchu. Przesunęła dłoń po miękkiej krągłości biodra i dotarła do szczupłego uda. Zatrzymała rękę i podniosła ją znad swojego smukłego ciała ją w poszukiwaniu właściciela tańczącego po jej szyi języka

Kobieta przylgnięta ciałem do Karoli, nie cofnęła się widząc dłoń błądzącą w poszukiwaniu jej ciała. Nie przestraszyła się wcale, reagując wręcz przeciwnie. Wygięła się jak kotka ocierając się z ochotą o wiszące w powietrzu palce, mrucząc przy tym z zadowoleniem.

Karola wyczuła gładkość skóry pod swoimi uniesionymi palcami, ktoś ocierał się pieszczotliwie o jej dłoń, poczuła zarys przylegającego do niej zgrabnego ciała obciągniętego lateksowym materiałem. Przesunęła dłoń dalej i nagle coś zazgrzytało w jej pamięci. Coś nie pasowało. Kształt. Otworzyła oczy.

-Coś nie tak moja piękna? Co się stało? Stałaś się strasznie spięta. Pozwól, że trochę cię odprężę.
Głos szepczący do ucha Karoli kolejne wyrazy brzmiał pieszczotliwie, wręcz uwodzicielsko. Poczuła jak czyjeś dłonie powoli, z uczuciem masują jej ramiona.

Karolina wbiła spojrzenie w głęboką ciemność, która rozciągała się przed nią. Miliony lśniących gwiazd. Galaxy, holodek, hipernapęd, cewki warp – gwiazda skojarzeń rozbłysła w jej umyśle, odciągając uwagę od pieszczoty,
Głos kobiety przywołał ją do rzeczywistości (?), spróbowała się odwrócić, spojrzeć tamtej w twarz, ale ciało oporowało, utraciło gdzieś zwykłą sprawność uzyskaną dzięki setkom godzin spędzonych na treningach aikido.
- Czy ja umarłam?- zapytała. W pytaniu nie było strachu, tylko prosta ciekawość.

Początkowo odpowiedziało jej zdziwione westchnięcie, w której wyraźnie przebijała się troska.
-Umarłaś? A czemu miałabyś umrzeć skoro żyjesz? Oddychasz, mówisz, reagujesz a raczej... - nawet nie musząc się odwracać Karola wiedziała, że kobieta właśnie się uśmiecha - twoje ciało reaguje na moje pieszczoty.
Nieznajoma zaczęła głaskać ją kojąco po długich rudych włosach w opiekuńczym geście.
-No już... Wszystko będzie dobrze.

Karolina usiadła. Odwróciła głowę w stronę kobiety.
- W próżni nie da się żyć – powiedziała smutno – albo umarłam, albo śnię.

-Ja... Przykro mi, ale nie znam odpowiedzi, której oczekujesz. Chciałabym jednak wiedzieć... Czym jest sen?


Kobieta, która okazała się oczom Karoli była ubrana krótko mówiąc dość osobliwie. Żółty, obcisły lateksowy kostium częściowo z czarnymi szachowymi polami spinał ją całą od stóp do samej głowy pozostawiając jedynie wolne miejsce na twarz. Jej zgrabne kształty byly doskonale widoczne, miało to najwyraźniej pobudzać wyobraźnię rozmówcy. To co rzucało się w oczy to jej rozszerzone, pożądliwe oczy, które zawsze domagały się więcej, nieważne ile dostały. Nietypowe było również to co Karolina wyczuła wcześniej. Kształt jej głowy przypominał szeroki, długi, ale zwężający się wraz z długością słój. W związku z kolorem mógł kojarzyć się także z bananem. W dodatku jej maleńkie uszy także były pokryte nietypowym materiałem. Machały zawzięcie pod wpływem podniecenia. W chwili kiedy zadała swoje pytanie wyglądała na zagubioną dziewczynkę, która dowiaduje się, że poza jej domem jest jakieś inne życie.

- Sen.. sen to wtedy, kiedy śpisz i widzisz coś, co ci się wydaje realne. Tak, jak mi teraz. Jestem Karola. - Karolina pomyślała, że powinna była zdziwić się na widok kobiety, może przestraszyć, ale nie poczuła nic takiego. Przeciwnie, dziwna postać bardzo pasowała do skały. I snu Karoliny. Dziwnie...dziwnie realnego snu. Karola ciągle czuła dotyk języka na swojej szyi. Kiedy wróciła myślami do pieszczoty, poczuła jak jej ciało napręża się, prosząc o więcej. Jej nagość nagle zaczęła ją krępować.
- Chciałabym się ubrać - powiedziała.

-Sen...
Kobieca postać rozmarzyła się przez chwilę po czym uśmiechnęła promieniście.
-Oczywiście! Miło mi Karolu. Tak poza tym mów mi Siódemka.
Trzeba było przyznać, że niecodziennie spotykało się taką osobę. Zrobiła ona falisty ruch dłonią i zaraz z nieba spadła wielka szafa z ciemnego drewna. Chociaż spadła z wielką prędkością i niewiadomo skąd to mebel ten w żadnym razie nie ucierpiał. Karola mrugnęła z niedowierzaniem oczami a zaraz w powietrzu pojawiła się także czerwona kotara, którą w razie potrzeby można by zakryć się przed niechcianymi oczami.
-No wiesz... Jak dla mnie wcale nie musisz się ubierać...
Kobieta z żądzą wodziła wzrokiem po nagim ciele Karoli jeżdżąc z wrodzonym wdziękiem palcem po jej nagim ramieniu.
-Jesteś idealna tak jak teraz...
Dodała już ciszej, ledwo słyszalnym szeptem do ucha Karoliny.

Karolina uśmiechnęła się ciepłym, profesjonalnym uśmiechem i przytrzymała delikatnie, choć zdecydowanie, dłoń kobiety.
W miarę jak ciało odzyskiwało sprawność zmysły też się wyostrzały, wracała wolicjonalność i zdolność do realnej oceny. Erotyczny związek z inna kobietą, który w świecie snu wydawał się Karoli przyjemnie pociągającą fantazją, w obecnej sytuacji nie mógł być brany pod uwagę.
Spojrzała w wezbrane pożądaniem oczy nimfomanki.
- Twoje propozycja mi pochlebia, jesteś bardzo zmysłową... osobą, ale nie mogę Ci dać tego, czego pragniesz. - powiedziała miękko, wstając. Podeszła do szafy.

-Nic nie szkodzi moja piękna... Wystarczy, że moje oczy mogą nacieszyć się twoimi wdziękami... - ściszyła głos tak, że Karola mogła usłyszeć jedynie słabo zrozumiały pomruk - Poza tym jeszcze sama będziesz o to prosić.
Siódemka przeciągnęła się jak kotka po skalnym podłożu i wstała zaskakująco sprawnie bez użycia rąk. Po prostu oparła cały ciężar na nogach i powoli, leniwie podniosła go do góry. Podeszła do wciąż nagiej Karoli, stojącej przy szafie i przyłożyła niewinnie palec do ust.
-Otwórz - zachęciła.
- Może coś ci doradzić Karolu?

- Możesz mi doradzić, jak mam wrócić do mojego świata, Siódemko - zaproponowała (choć bez wielkiego przekonania) Karolina otwierając szafę. - I nie, nie będę Cię więcej prosić o pieszczoty. Ważne jest dla mnie, żeby to było dla nas obu jasne.

Wydawało się, że przez chwilę tajemnicza istota trawiła słowa Karoli. W końcu zrezygnowana tylko westchnęła.
-Jak sobie chcesz.

Nie sposób było powiedzieć, co tak naprawdę myśli i czy rzeczywiście jest to jej obojętne. Jeżeli nawet skrywała coś przed dziewczyną, to nie zamierzała tego okazywać. Odsunęła się trochę od szafy, żeby dać się ubrać Karolinie.
Karolina otworzyła szafę i przyjrzała się zgromadzonym tam ubraniom.
„Ktoś ma na prawdę dobry gust… „ pomyślała. Ubrania były w najlepszym gatunku, perfekcyjnie uszyte, bez jakichkolwiek metek, czy innych oznaczeń pozwalających zidentyfikować producenta, czy projektanta. Same naturalne materiały jedwab, len, uszlachetniona bawełna, kaszmir, wełna, miękko wyprawiona skóra.
Karolina wyjęła jedną z krótkich, jedwabnych sukienek i przyłożyła do swojej sylwetki, przeglądając się w lustrze wiszącym na wewnętrznej stronie drzwi szafy. Wyglądała zjawiskowo i wydawała się idealnie na nią pasować. Miała ochotę poprzymierzać następne, ale – doskonale widoczny w lustrze - wzrok Siódemki wpatrującej się pożądliwie w jej nagie pośladki nieco ją deprymował. Ale też - czego się wstydziła - pobudzał.

Z dolnej półki wyjęła bieliznę, i założyła ją. Z żalem odsunęła na bok przepiękne, ale zupełnie niepraktyczne w jej sytuacji, sukienki. Założyła dopasowane spodnie z cienkiego zamszu, w odcieniu ciepłego brązu, biały top i na wierzch luźniejszą koszulę z surowego jedwabiu, której poły zawiązała w talii. Całość dopełniły wygodne, skórzane buty.

-Co do twojego świata... - usłyszała, nieco zawiedziony, głos Siódemki - To o jakim świecie właściwie mówimy? Sprecyzuj o ci chodzi bo znam ich naprawdę sporo.

- Chodzi mi o Ziemię
- uściśliła Karolina - Ziemię, z XXI wieku.

-Ziemia, Ziemia...Czekaj... Coś mi... A nie jednak nie słyszałam wcale, w ogóle, nigdy.
Kobieta wyszczerzyła się złośliwie na krótką chwilę po czym przybrała powtórnie minę niewiniątka mrugając szybko powiekami z długimi rzęsami.
-Ale może znam kogoś kto będzie wiedział... No nie dowiemy się jak nie spytamy. Właściwie już powinniśmy wyruszyć. Jesteś gotowa moja piękna?

Karolina zastanawiała się. Oczywiście, nie była gotowa, a tysiąc pytań cisnęło się jej na usta. Wiedziała tez dokładnie, że jej towarzyszka kłamie. Ale coś w spojrzeniu Siódemki mówiło jej, że nie ma teraz szansy na uzyskanie odpowiedzi...
- Jestem gotowa - powiedziała - Ruszajmy.

-Chodź tu, do krawędzi.
-Zrób krok do przodu. Po prostu. Wiem, że to trudne, ale musisz mi zaufać.

Siódemka wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się dwuznacznie.

- Nic nie muszę – Karolina odwzajemniła uśmiech. A potem… przypomniała sobie wizytę w jednym z parków rozrywki. W Nawiedzonym domu – po tonach nietoperzy i szkieletów wyskakujących ze ścian, które powodowały u niej wybuchy niekontrolowanego śmiechu - spotkała coś, co ją na prawdę przestraszyło. Szła jasnym korytarzykiem, który kończył się pluszową kotarą. Za nią panowała zupełna ciemność. Karolina zrobiła krok do przodu i przez nieskończenie długą sekundę – zanim stopa nie dotknęła zawieszonego nieco niżej linowego mostku – miała wrażenie, że spada w ciemną przestrzeń. Przywołała tamto uczucie ulgi, które pojawiło się, kiedy pod nogami poczuła twardość deski i śmiało uczyniła krok do przodu. Pod jej stopa zmaterializowała się deska, potem kolejna - układały się na kształt pomostu, wchodzącego w jezioro.. Tyle, że zamiast jeziora była ciemność usłana gwizdami. Pomost nie był nowy, ale wyglądał dość solidnie Karolina ruszyła przed siebie.




-Spójrz tam Karola.
Siódemka, która towarzyszyła dziewczynie na stworzonej przez nią drodze wskazała palcem na szereg gwiazd pozornie niczym nie wyróżniających się od innych.

-Co tam widzisz?

Karolina spojrzała na wskazaną przez towarzyszkę grupę gwiazd. Migotały, wydając się nie różnić niczym od milionów swoich sióstr obok. Nagle obraz zamglił się, kobieta zamrugała kilka razy, starając się przywrócić ostrość widzenia. Poczuła smak krwi w ustach, zobaczyła szybę pękającą w milion drobnych kawałków, runęło na nią lustro wody. Zakręciło się jej w głowie, pomost zakołysał się, Karolina przytrzymała się jednego ze słupków walcząc o zachowanie równowagi. Po sekundzie doznania minęły, a gwiazdy znów świeciły odległym, zimnym światłem.

- Co zobaczyłaś?! – dobiegł ja naglący głos Siódemki. Karola odwróciła się i dojrzała na jej twarzy.. zachłanność. Nienasycenie. Małe uszy falowały, a oczy wydawały się wyskakiwać z orbit. Język nerwowo błądził po ustach.

- Nic – Karola usłyszała swój spokojny głos – Tylko gwiazdy. Idziemy?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 26-11-2011 o 22:03.
kanna jest offline