Naewt otwarte okna karczmy nic a nic nie pomagały przeciw duchocie. Zdawać się mogło iż całe miasto jest jak wymarłe. Jednak z dworu słychać było zbliżający się odgłos kroków i towarzyszące im charakterystyczne chrzęszczenie zbroi. Nie szedł jeden człowiek, choć marszruta utrzymywana była w jednym tępie. Po krótkiej chwili z okien widać było dziesięciu zbrojnych z karmazynowymi płaszczami, na których widniał znak białej róży. Czterech z nich weszło do karczmy. Gwar momentalnie ucichł jak ucięty nożem. Zbrojni zlustrowali zebranych i szybko wyłowili z tłumu tych, których szukali. Parami podeszli do obu nieznajomych.
- W imieniu prawa pójdziecie z nami.
Zaciekawiony i pobladły tłum obserwował całe to zdarzenie w napięciu. Nigdy się nie zdarzało by zbrojni musieli interweniować w karczmie o tak wczesnej porze.
__________________ Before each night is done
Their plan will be unfurled
By the dawning of the sun
They'll take over the world |