Wątek: Czaszki
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2011, 01:29   #25
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Miguel nie wiedział co robić... Wóda jest ok, seks z dziwką to też nic nienormalnego, ale martwa dziewczyna w łóżku z muchą w ustach? To już przekraczało ludzkie pojęcie. Spanikował. Nie wiedząc co robić dał trupowi Carli w twarz. A może akurat zabije...

Wstał. Popatrzył na całą tę chatę. Musi sobie radzić sam. Nie ma że wezwie policję i ją wezmą... na tak łatwe rozwiązania mogą sobie pozwolić tylko prawi obywatele tego kraju. A Miguel był czymś dokładnie przeciwnym. Chodził tak w kółko po pokoju i szukał w myślach osoby, która dobrze by się tym zajęła. Albert nie... no bo co? Przyśle psa który zje Carlę? Nonsens. Ritta. Ona też nie będzie wiedziała co zrobić. Może po prostu podpalić to mieszkanie i spierdolić? To będzie dobre rozwiązanie. Tylko gdzie się schronić? Cholera. Musiał tu zostać. Lokalizacja była bezpieczna. Przesiadanie z trupem dziwki nie należało do najprzyjemniejszych. Była jeszcze jedna lokacja... Dość bezpieczna, ale sporo osób mogło o niej wiedzieć.
Przeszukał mieszkanie. Wziął pieniądze i jeden z małych krzyżyków. Ściągnął jeden z rzemieni. Przeplótł wisiorek i schował go pod koszulę. Potrzebował tu boskiej ochrony.

Wziął kartkę, długopis i zapisał na niej dokładny adres Carli. Pod spodem dopisał.
Osoba tam mieszkająca potrzebuje ojca pomocy.

Udał się do pobliskiego kościoła. Świątynia była pusta. Jakieś trzy babcie i dwójka nastolatków siedzieli modląc się w ciszy. Meksykaniec po prostu wszedł. Obrócił się wokoło własnej osi i oglądnął kościół. Podobało mu się to miejsce. Było ciche, spokojne i takie... swego rodzaju beztroskie. Nie widział tu niczego kojarzącego się z problemami. No może poza krzyżami, wyglądającymi jak te u Carli.
Bez żadnych czułości podszedł do ołtarza i położył na nim kartkę. Wybiła godzina 12:30 ludzie powinni zbierać się na nabożeństwo. Więc ksiądz także.

Wyszedł.

Metro. Znów na gapę. Przystanek na którym wysiał. Fawela Rocinha. Dzielnica biedy jakiej mało. Jest spora. Zna tutaj paru weteranów wojen, którzy musieli odreagować zrytą psychikę zanurzając się w halucynogeny. Jednym z nich był Bernardo. Spec od broni. Po co przybył do Brazylii? Chuj wie. Po co w ogóle opuszczał USA, gdzie pławiłby się w kasie? Też nie wiadomo. Miał bardziej zrytą psychikę niż Carla. Miguel miał u niego trochę kasy w formie długów za grzybki. Meksykaniec akurat wpierdolił się w momencie gdy pięćdziesięciolatek robił ćwiczenia. Podciągał się na drążku w drzwiach. Stary mundur nadal wisiał w korytarzu. Miał na sobie dwie dziury, których okolice były zalane krwią. Podobno Bernard nigdy nie prał tego munduru od momenty otrzymania ran. "Tak wygląda ładniej..." Tłumaczył.
- Przyszedłeś po kasę?
- Nie.
- Więc po broń.
- Tak.
- Czego potrzebujesz.
- Czegoś na czarnych.
- Hm? Sporo ich...
- Konkretnie na jednego
- Chcesz po cichu sprzedać mu kulkę?
- Nie wiem. Chcę czegoś do obrony w razie wpadki.
- Masz jeszcze tego Colta?
- Mam.
- Mogę Ci dać dwa magazynki. Więcej .45 nie mam.
- Może być. Dawaj

Wojak sięgnął do szuflady. Było słychać tam sporo żelastwa. Pogrzebał, pogrzebał. Wyjął magazynek do AK, do SAW'a, nawet do P90. Po chwili znalazł. Położył na stoliku.
- To jest za pół długu.
- Mało staruszku.
- Hm... potrzebujesz czegoś do obrony tak?
- Tak.
- A co to jest ta wpadka?
- No po prostu... sytuacja bez wyjścia.
- Mam coś co Ci się spodoba. Zabija, w pewnym sensie to nie musisz nic z tym robić.
- No słucham? Chcesz mnie nauczyć laserowego spojrzenia?
- Nie. Mam coś lepszego.
- wyciągnął paczkę fajek z czterema papierosami.
- Palenie zabija, ale że aż tak?
- Te papierosy są przesiąknięte czymś trującym. Zabija w ciągu trzydziestu sekund od wypalenia całej fajki.
- A po niewypaleniu całej?
- Paraliż.
- Dobra... połowa długu za magi i te fajki. Stoi?
- Stoi.

Miguel wziął tę dość niekonwencjonalną broń. Schował w zewnętrznej kieszeni kurki. Papierosy zawsze trzymał w spodniach. Oby tylko się nie zapomniał.
Teraz trzeba było wrócić do meliny po broń... Same magi nic nie dadzą...
 

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 03-01-2012 o 02:03. Powód: mała nieścisłość
Aeshadiv jest offline