Był taki miły i chciał się dowiedzieć o co tu chodzi, a oni tak się zachowywali. Gorze niż jakieś niewychowane chłopstwo. No trudno, trzeba było iść. Za dużo ich się tutaj zbierało. Chociaż, prawdopodobnie cały ten oddział nie dałby rady żadnej z bestii, którą zabił już czarnooki. Sav poprawił swój czarny płaszcz, założył kaptur na głowę, a skórzaną torbę leżącą przy krześle, przewiesił przez ramię. Bez pośpiechu wyszedł na zewnątrz, a zaraz potem dołączył do niego jakiś nieznajomy i coś do niego szeptał. - "Dobrze prawi. Sięgaj po broń i walcz"- odezwał się w głowie wojownika, dobrze znany mu głos.
- A już myślałem, że się ciebie pozbyłem, ale nie, ty zawsze powracasz - mruknął czarnowłosy pod nosem i westchnął zrezygnowany.
- Mamy iść, to idziemy. Może w końcu coś się wyjaśni - powiedział już na głos. |