Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-12-2011, 20:08   #141
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Iga Wende - przedstawiła się odruchowo, odklejając od śnieżnej ściany, do której przycisnęła się, jak tylko zobaczyła pojazd.

- Mamy rannego po amputacji nogi - wskazała na Wiliama - A odpowiedzialni za biwakowanie na drodze są ci dwaj geniusze - chciała dodać, ale się powstrzymała.

- Co to jest Tamer? - zapytała, czyniąc jednocześnie stopujący gest w stronę mężczyzny, który wyciągał fioletowy płyn. Nie zamierzała pozwolić wstrzyknąć sobie denturatu.

Mężczyzna spojrzał na kobietę tak, jak patrzy się na kogoś zgrywającego się.
- Skąd wy jesteście, skoro nie wiecie co to Tamer? I czemu mu ucieliście nogę?

- Z Ziemi – odpowiedziała Iga i dopiero kiedy usłyszała swój głos, dotarł do niej absurd sytuacji – Takie mamy hobby – rzuciła w odpowiedzi na kolejne, kretyńskie pytanie, po czym napięcie ostatnich dni przelało się przez nią, spojrzała na swoje trzęsące się niepohamowanie dłonie i zaczęła się histerycznie śmiać.

- Zwykle ucina się nogę wtedy kiedy wdało jakieś zakażenie, przez które komórki zaczęły obumierać więc, aby zapobiec całkowitej martwicy ciała odcina się już martwą kończynę... Czy jak to było... Tom, ty jesteś lekarzem sprostuj to - mruknął Greg chowając swoją książkę do plecaka

Ktoś z tyłu, z tłumy podszedł do kierowcy z apteczką.
- Nie zachowujcie się jak w XX czy w XXI wieku. Już dawno się nie stosuje amputacji, a Tamer to lek zapobiegający rozprzestrzenianiu się Płucników. I skąd macie te kurtki - popatrzył na loga NASA znajdujące się na każdej z nich - Ukradliście je z muzeum, czy jak?

- Zaraz, to wy skąd żeście się tu wzięli? - spytał Greg zupełnie ogłupiały.

- A skąd mamy być niby? Stąd.

- Powinniście mieć hypospreje i pastylki na odrastanie nóg, a nie strzykawki z denaturatem
- chichotała nerwowo Iga. Ludzie z pojazdu patrzyli na nia podejrzliwie.

- Może od początku: - wtrącił się Max - nasz statek się rozbił. Udało się nam przeżyć i wybudzić z hibernacji. No i właśnie stad ten nasz ciuch. Co to są płucniki?

Mężczyźni znowu na siebie popatrzyli, ale jeden mimowolnie odpowiedział
- Takie małe robaczki w powietrzu, które osiadają w płucach - zrobił chwilę przerwy - Jak nazywał się wasz statek?
- Hope?
- dodał drugi.
Za ich plecami, wśród gawiedzi która opuściła pojazd, dało się słyszeć szelest zdziwienia i pytania.
- Domyślam się że to płucniki są bardzo szkodliwe... – pokiwał głowa Max - A my już parę dni tym oddychamy... Nie pamiętam nazwy statku, rozbił się parę dni temu. Nie widzieliście tego na radarach albo coś? Zresztą to nie jest teraz tak istotne chyba....

- Płucniki są nad wyraz dobre, ale należy ich poziom w płucach regulować... W sytuacjach, kiedy nie ma się Tameru, można je truć dymem, ale tytoniu zakazano sto lat temu. Praktycznie hamują proces starzenia się, powstrzymują liczne choroby i przyśpieszeją regenerację organizmu. Tylko jak wspomniałem, potrafią zadusić nosiciela, kiedy się ich poziomu nie będzie regulować. Co do radarów... Po co nam one? Jesteśmy małym przedsiębiorstwem górniczym. Większe osady z radarami zdolne was wykryć są po ciepłej stronie. Gdzie rozbił się wasz statek?
- zapytał zaciekawiony tym mężczyzna stojący koło kierowcy z apteczką - Była by gratka dla ważniaków z Europy, 200-letni statek - zamyślił się, po czym wyciągnął z kieszeni mały kwadracik.
Kiedy w niego puknął, wyświetlił się aktywny hologram. Z wprawą, jaką wy obsługiwaliście w swoich czasach komórki, on tak samo szybko wszedł z Aplikację “Mapy” i szybko wybrał z pośród kilkunastu planet, Gliese po czym znalazł swoją pozycję i okolice. Przedstawiło to samo co mapa jaszczuroludzi, ale była znacznie dokładniejsza.

- James! - wrzasnął prawie z oburzeniem kierowca - Skończ to, potrzebny jest im Tamer, a nie wiemy czy są nie niego zaszczepieni. A skoro to ta słynna wyprawa z przeszło 200 lat temu, to na pewno nie są, a tytoniu nikt z nas nie ma! - po czym zwrócił się do was - Wybaczcie, jestem Andy Brown, to James Sphinx. Musicie mieć w ciele szczepionkę na Tamer, a raczej sondę go kontrolującą. Nie wiem dokładnie jak on działa, ale to nanotechnologia. Bez sondy mogły by wam narobić bólu.

- Tytoń powiadasz, a myślałem że tytoń szkodzi - rzekł Max wyjmując z kieszeni pomiętoloną paczkę. Zapalił i mocno się zaciągnął. Co do statku pokażemy wam pozycje potem. Teraz to parę osób powinno się sztachnąć - rzucił po chwili.

- To dobra metoda, ale właśnie palisz silnie uzależniający środek, zakazany prawem na oczach kilkudziesięciu cywili...

- To w imię wyższej konieczności!
– zadeklarował patetycznie Max

Kierowca zrobił minę, z której było można wyczytać: “Niestety, to tylko twoje zdanie”.
- Ludzie, wsiadać! - wrzasnął do zgromadzonych z tyłu kierowca - Ruszamy za pięć minut!
Niektórzy powoli zaczęli się wtaczać do pojazdu, niektórzy zostali i nie na ich twarzach, było można wyczytać zdziwienie.
- Tytoń? - pytali się samych sobie z oburzeniem.
Mężczyzna, który stał koło kierowcy zaproponował abyście i wy siedli. Jak informował, o ile wszystko pójdzie dobrze, najbliższa osada jest pół dnia jazdy. Ale po sondę kontrolującą Tamer, będziecie musieli dostać się głęboko na ciepłą stronę planety, bo po tej są tylko kopalnie Samositu, widzianych przez was wcześniej kryształów i pojedyncze forty i osady górnicze. Statki tu nie przylatują, ponieważ napędy przyplanetarne zamarzają w takich temperaturach.
Brzmiało to jak z filmu science-fiction, ale cóż. To były teraz wasze czasy.
Thomas do rozmowy się nie wtrącał. Zaproponowanego papierosa nie przyjął, ale też nie skomentował. Do tej pory był w zespole lekarzem, ale widocznie od teraz będzie znachorem. Z jednej strony cieszył się ze spotkania z ludźmi. Dawało to rzeczywistą nadzieję na przeżycie. Ale z drugiej strony coś mu się nie podobało. Nie dość, że ich misja okazała się zupełnie bez znaczenia, to teraz stawali się częścią społeczności, o której nic nie wiedzieli, a w której najwidoczniej pojęcie “wolności” zostało już zapomniane. Jeszcze niedawno sam był za czasowym zawieszeniem swobód obywatelskich, ale było to związane ze stanem wyjątkowym. Zakazywać ludziom takich rzeczy jak palenie papierosów wydawało mu się śmieszne.
- No to wsiadajmy. Czy mogę Wam dotrzymać towarzystwa w kabinie? - rzucił na koniec.
- Oczywiście, mamy wolny fotel - odpowiedział kierowca

Iga, bez słowa, zawstydzona swoim wybuchem, również usiadła na jednym z wolnych siedzeń.
Max po wypaleniu fajki również zajął jedno z wolnych miejsc.
Greg wraz z całym dobytkiem zapakował się razem z innymi, na twarzy cały czas miał minę chorego umysłowo człowieka.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 17-12-2011 o 19:20.
kanna jest offline