Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2011, 18:55   #419
emilski
 
emilski's Avatar
 
Reputacja: 1 emilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodzeemilski jest na bardzo dobrej drodze
-Wychodzić! Bez gadania!

-Już, już! Ty też!

Przed oczami Waltera wirował kalejdoskop obrzydliwych twarzy. Brodate, bezzębne, trędowate. Wszystkie chciały go pożreć.

Ale on był daleko. Wycofał się. Zapadł się w samym sobie. Zaprzyjaźnił ze swoim poczuciem winy, które katowało go za to, że pozwolił Tołoczce zbliżyć się do Emily.

Uwił sobie ciepłe gniazdko, z którego nic nie widział, nic nie czuł. Nic, poza Emily. Nie odstępował jej na krok, ale w bezpiecznej odległości. Stał się cichym strażnikiem, nie spuszczającym jej z oczu ani na chwilę. Obserwował ją i wyczuwał jej zapach. Pławił się tym, że jest i że nie musi się o nią martwić, bo ją widzi.

Na moment cel wyprawy przestał go interesować. Nie chciał już za wszelką cenę rozwalić przeklętych skurwieli. Chciał ją chronić, a całą resztę pierdół, typu jedzenie, czy sprawy higieny, wykonywał automatycznie, w ogóle o tym nie myśląc.

Noc w Kashan spędził na korytarzu pod drzwiami do jej pokoju. Tak, żeby mógł czuć jej zapach. Warował pod jej drzwiami, dysząc jak kundel i zwijając się w kłębek na myśl o tym, że na zewnątrz są gwiazdy. Było mu zimno, trząsł się, ale nie opuszczał posterunku. Leżał na boku, nie panując nad częścią odruchów. Z ust wyłonił się język, po brodzie ściekała struga śliny, która powiększała kałużę wokół jego głowy. Każdy głośniejszy dźwięk, który docierał do jego nastroszonych uszu, witał ostrym warknięciem.

Pilnował swojej pani.

W każdej chwili był gotów ugryźć.
 
__________________
You don't have to be weird, to be weird.
emilski jest offline