Gabrielle zamknęła cicho drzwi domu i szybko podeszła do furtki. Ostrożnie rozejrzała się po ulicy i oknach sąsiednich domów. Chyba nikogo nie było, ale ten żywopłot… Ostrożnie przeszła przez furtkę i ruszyła w stronę samochodu, po czym cofnęła się natychmiast. Za jej autem kucała się jakaś postać, zobaczyła ją przez szybę, zdaje się zaglądała do środka od strony kierowcy. – Won z łapami szczurze od mojego wozu! – zaklęła w duchu Gabrielle. Z za samochodu wyszedł jednak duży pies, a nie człowiek którego się spodziewała. Nie, jednak pierwsze wrażenie było mylące, to był wilk. Gdy wszedł w światło lampy już nie mogła się mylić. Wilk podszedł tym razem do bagażnika i obwąchał go dokładnie. Wspiął się nawet przednimi łapami na bagażnik, żeby obwąchać go wyżej. – Czego chcesz kolego, zgubiłeś tam coś? Nie wydaje mi się. – Wilk tymczasem przeszedł do przednich drzwi pasażera obwąchując dokładnie klamkę i naproże. Nagle cofnął głowę i rozglądając się nerwowo wydał z siebie niski przeciągły warkot. – Złapał zapach. Wyczuł mnie? - pomyślała Gabrielle cofając natychmiast głowę za furtkę. – a jeśli tak? Nick - Wtem jak błogosławieństwo uderzył trzeci gong i przytłumione światło w sali zgasło zupełnie. Widzowie zamilkli i poprawili się w fotelach. Muzyka pieściła lirycznie serca otwierając drogę dla pierwszego aktu.
Nick patrzył na scenę wciągając się z zachwytem w kolejne sceny dramatu i obawiając się ponownie spojrzeć na Nicole. Czuł jednak jak co chwila, zgodnie z narastającym dramatyzmem zaciskała swoja dłoń na jego dłoni, jak na hamulcu bezpieczeństwa. Podobało mu się to i gdzieś w środku bawiło go. Tak doczekali pierwszego antraktu. |