Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2006, 23:13   #64
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Erick Mead

I stała się chwila jasnym refleksem - jego chwila. Wyszedł na scenę w pełni skupiony dusząc w sobie resztki przybojów pijanej krwi. Spojrzał na publiczność skąpaną w cieniu wymawiając pierwsze słowa Otella - rozpoczynając dialog z Jago. Jak zwykle cieszyły go snopy jaskrawego światłą zalewające swym blaskiem scenę, a kryjące publiczność w cieniu - pozwalały łagodzić tremę i zabić czasem nie przychylny wzrok. Bał się też ujrzeć pewną twarz wśród tłumu...

Szczęściem sztuka napisana setki lat temu a ćwiczona na tych deska do znudzenia żyła pełnią ducha swego stwórcy wspomaganego pasja aktorów. Opłaciły się godziny prób, ludzki pot, a czasem i kłótnie - wszystko szło perfekcyjnie aż do momentu wejścia Desdemony...

Wraz z Jagonem na scenę wpełzł duch - słowa rozmyły się w ciszy - I moją córkę zdobyłby, tak mówiąc. - Dobry Barabantio Tę trudną sprawę przyjmij w dobrej wierze; Złamany oręż lepiej służy ludziom, Niż gołe ręce...

Jej dłonie - kaskada czarnych pukli i zielone oczy wwiercający się w dusze - wzbudzający kaskady ciepłych i strasznych retrospekcji. Erick zachwiał się, resztką siły woli starał się stłumić dziwną mare - wszak nie mogła to być ona.
Zamknął na chwile oczy. Gdy po chwili je otworzył Desdemona, którą znał już mówiła ku niemu - a duch - twarz, której bał sie dojrzeć - zniknęła.
~ przeklęte moje lenistwo, przeklęta krwi pijana ...~ - przeklął się w myślach kontynuując granie.

Reszta pozostaje już krytykom lecz Erick wiedział, że dał z siebie wszystko - godziny prób przed lustrem i niemego powtarzania dialogów - ostatnie dni które pędził życiem Otella zapominając jakoby o własnej marnej egzystencji zaprocentowały. Każdy czy to śmiertelny czy nie umarły, z którymi pracował dzielił jego pasje i namiętność grania. Zjednoczeni wspólnym celem pod duchową egidą ojca tego miejsca dali z siebie mistyczny wyraz podziwu dla mentora i przedwiecznego mistrza. Dla nich gra zmieniła się w życie dając pełnie radości...

- Pocałowałem Cię, śmierć Ci zadając; Znów pocałuję - teraz umierając - i jak napisał mistrz William tak Otello padł na łoże i skonał...
 
Nightcrawler jest offline