Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2011, 09:10   #425
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację


Mini, bo tak Hiddink nazwał swoją kotkę, leżała spokojnie na łóżku w nogach Herberta. Chrapiący mężczyzna nawet nie wiedział, iż kotka nie spała. Bynajmniej. Jej rozszerzone źrenice lustrowały pokój. Mini polowała. Jak każdy dobry łowca była cierpliwa wiedząc, że starczy troszkę poczekać, a ofiara sama przypełznie. Ot, jak teraz. Wielgaśny pająk właśnie wyszedł zza szafy i przebierając odnóżami szedł w stronę łóżka, by dziabnąć jej pana. O nie. Mini wdzięcznie i bezszelestnie zeskoczyła na podłogę. Bez najmniejszego szmeru zaczęła się skradać w stronę pająka, nie na wprost, o nie. Zatoczyła szeroki łuk, by zajść stawonoga od tyłu. Mini już na nie polowała. Nie był to jej pierwszy pająk, o nie. Podbiegła szybciutko i wysuwając pazurki przydusiła pająka do podłogi. Drugą łapką natychmiast go uderzyła. Pac. A potem jeszcze raz pac i pac. Pająk znieruchomiał. Mini powąchała. Nie chciała go zjeść, o nie. Raz spróbowała. Pierwszego dnia w tym miejscu. Przez jej ciałko przebiegł dreszcz obrzydzenia na samo wspomnienie. Wyprostowała się i przeciągnęła wyprężając grzbiet niemal w kształt litery „U”. Zadowolona z siebie wskoczyła ponownie na łóżko i zwinąwszy się w kłębuszek ułożyła w nogach swego Pana.
Nagle zastrzygła uszkami. Coś wyczuła. Coś … złego. Mini jednym susem wskoczyła na pierś Hiddinka.
- Miaaaaaaau! – zawołała przeciągle chcąc zbudzić mężczyznę.
Nic. Ten tłuścioch ciągle spał.
- Miaaaaaaaaaauuuuuu! – krzyknęła głośniej.
„No rusz się grubasie” – zdawała się wołać zniecierpliwiona.
Hiddink przewrócił się na bok odmykając jedno oko i wtedy noc rozdarł inny krzyk. Krzyk pełen bólu i cierpienia, a potem się zaczęło.

Herbert zerwał się z łóżka chwytając za leżącego pod poduszką Wembley i zakładając pośpiesznie spodnie. Od jakiegoś czasu spał bowiem zupełnie nagi. Gdy się wreszcie uporał z paskiem i butami ruszył niezwłocznie do drzwi i … poślizgnął się o truchło pająk. W mało malowniczy, a gwałtowny sposób przewrócił się lądując na zadzie i obtłukując sobie kość ogonową.
- Mini! – zawołał wiedząc czyja to sprawka. Nie był to pierwszy zabity przez nią pająk pozostawiony na środku pokoju.
Kotka tylko prychnęła. Czego on oczekiwał? Że będzie mu sprzątać? O, nie.

Hiddink pozbierał się i wybiegł na korytarz. Ogień i zamieszanie. Pokoje Emily i Edmunda płonęły. Ludzie biegną i krzyczą. Garrett szuka wody. Herbert pobiegł za nim. Odszukał jakieś wiadro. Napełnił wodą i wrócił na górę. Chciał ugasić ogień u Emily, ale nie dostrzegł w środku dziewczyny, za to w swoim pokoju leżał Anglik. Trzeba był ratować jego. Herbert chlusnął wodą celując w ciało, lecz Edmund był za daleko. Hiddink zbiegł po wodę.
„Gdzie u diabła jest Emily? Co z resztą? Czy to atak, czy podpalenie?” Kłębiły mu się w głowie pytania. Na odpowiedź musiały jednak poczekać. Teraz najważniejsze było uratowanie Anglika. Nie mógł przecież pozwolić, by spłonął żywcem.

Trzeba było opuścić to miejsce, jak najszybciej. Hiddink obiecał sobie, że rano ruszy od razu do Skorrozego i nie ruszy się dopóki nie zmusi doktora do zorganizowania natychmiastowej wyprawy.

Tymczasem Mini mając za nic kłopoty ludzi ruszyła miękkim truchcikiem w stronę kuchni. Może w tym zamieszaniu kucharz nie będzie tak dobrze pilnował tych wszystkich smakołyków, które w kuchni miał? Miau.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 16-12-2011 o 09:13.
Tom Atos jest offline