Nienawiść...
Gniew...
NIE, muszę walczy, zrobić wszystko byle tylko wyrzucić to z mojego umysłu. Ale co jeśli straciłem swoją zdolność obrony? NIE, mogę to przezwyciężyć w imię Imperatora. Mam zadanie, szary rycerz nie odejdzie dopóki nie wykona zadania.
Gdy Ardor powstał zobaczył jastrzębia gromu i inkwizytorkę stojącą w jego drzwiach. Wtedy, też do niego dotarło, ktoś przybył, pozostało tylko zgadywać kto, jak bardzo jest potężne, no i w której części statku.
Paladyn puścił się sprintem w kierunku Jastrzębia. Wstrząs, wszyscy upadli, Ardor musiał przebiec jeszcze pięćdziesiąt metrów. Wstał. Pobiegł, a nawet dobiegł.
Dopadł do inkwizytorki, wypowiedział jedno szybkie zdanie:
-
Dajcie pancerz, broń, a mogę ich powstrzymywać tak długo jak będzie trzeba, byście wystartowali, chyba, że masz dla mnie inne rozkazy inkwizytorko.