Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2011, 11:41   #197
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Zupełnie nie tutaj zaparkowałem. No nic, trzeba będzie spróbować złapać stopa. - powiedział Shaun i poszedł w stronę autostrady. Nie było żadnych zabudowań, ale wydawało się, że zza każdego krzaka patrzą na niego oczy martwego zła. Z uśmiechem jednak szedł dalej, bo nie ma się co poddawać. Niech sobie patrzą. Niech notują. Tak właśnie można przeżyć wszystko. Z drugiej strony bardzo ciężko znaleźć miejsce parkingowe w dzisiejszych czasach. Zwłaszcza, gdy te pieprzone parkometry są dosłownie wszędzie. Czasem nie da się zaparkować, żeby nie wjechać na ten badziew. Okazuje się też, że nawet jak nie ma parkometra to trzeba go poszukać samemu, bo płacić trzeba zawsze i wszędzie. Pewnie nawet na dach wchodzą te demoniczne sługusy żywego zła. No, ale to już przecież nie te czasy. Teraz już wszyscy nie żyją. Wcześniej chodzili z bloczkami wypisywania mandatów, a teraz chodzą z rozdziawionymi mordami. Wcześniej żerowali na pieniądzach, a teraz na mięsie. Tyle różnic, a jednak wszystko pozostaje takie samo. Shaun zaczął sobie podśpiewywać cicho, gdy w oddali zobaczył ze cztery żywe trupy. Wyobraził sobie, że to są diamenty. Takie z ramionami, nogami i śmierdzącym oddechem. Dziwne diamenty. Dziwne czasy.

I used to think she was the greatest thing
I really cared, gave her a diamond ring
She said she'd rather die than ever leave me
Well I never saw her face since then
And if the law don't get her then I will-
Four little diamonds

Żywe trupy jakoś nie zainteresowały się Shaunem. Może to wcale nie były żywe trupy. Ktokolwiek to był to nie miał zbyt dobrego wzroku. Z drugiej strony odległość była dość duża. A niech sobie chodzą jak chcą. Nawet nie próbują wejść na autostradę, do której Shaun niewiadomo po kiego grzyba się kierował. Pewnie nic z tego nie będzie. Całej tej autostrady. Znał miejsca gdzie nie było autostrad. Gdzie plany budownicze były realizowane prawie po stu latach, a i tak każdy miesiąc przynosił nowe opóźnienia. Urząd odpowiedzialny za budowanie wyprawiał tylko kolejne bankiety, tańce, szańce, a nawet cośtam z koparkami, laserami i bajerami. Cała ta forsa szła na wóde, koks i dziwki. A to co złodziejskie łapy nie sięgnęły, istne okruchy szły na budowanie. Albo na ściemnianie. Afery wybuchały szybko gaszone przez zespoły propagandowe. W sumie cała ta afera z żywymi trupami to też wina skorumpowanych polityków i urzędników. Nagle się okazało, że wszystko to pic. Nikt nie miał kasy na walkę z żywymi trupami. No i specjalnie też nie walczyli. Po prostu ludzie zdychali, a Shaun w tym czasie grał na różnych konsolach i na komputerze. Nie przejmował się zbytnio wszystkim zwłaszcza, gdy usłyszał, że jego narzeczona zginęła w Anglii. Akurat rozmawiał z nią przez Skype, gdy żywe trupy wsypały się do niej do mieszkania i wszystkich pozabijały. Zapłakany nacisnął Internet Explorer, a tam wyświetliła się jego strona startowa generująca różne obrazki. Obrazkiem tamtej chwili był:


Idąc dalej całym tym błotem Shaun pomyślał, że powinien mieć buty do golfa. Nie sposób chodzić po tym gównie. Potrzeba butów do golfa! Ale za chwilę przecież dojdzie na autostradę, a tam będzie potrzebny jedynie kij do golfa. Nie bardzo wiedział skąd przyszło mu do głowy cały ten interes z golfem. Grał jedynie w minigolfa i SimGolf. Znał zasady. Nigdy nie grał w prawdziwego choć kiedyś udawał rycerza w sklepie sportowym. Założył na głowę kask futbolu amerykańskiego i maskę bramkarza hokejowego. Do tego ochraniacze, kij bejsbolowy i kij do golfa i kopał piłkę do siatkówki po całym sklepie aż go ochrona wyrzuciła. To były czasy. Jak wczasy. Na nogach miał Adidasy. A jutro będzie miał zakwasy. Na autostradzie były pasy i brakowało mu kasy. Zjadłby ananasy, bo brakuje mu masy. Shaun z piosenki przeszedł na rymy. Ciekawe czy jest jakiś gaz w powietrzu. To możliwe. To bardzo możliwe, że rząd zrzucał jeszcze jakiś gaz ogłupiający na społeczeństwo, bo to aż niemożliwe, żeby tak łatwo wszyscy dali się zabić przez wyjątkowo tępe żywe trupy.

Shaun w końcu dotarł do tej cholernej autostrady. Przestał podśpiewywać, a tylko pod nosem powiedział:
- Powoli, powoli, bo się rozpierdoli. - po czym podniósł twardy kij do krykieta pierwszej klasy, który nie złamie się na żadnej głowie. Jego właściciel z odstrzeloną głową w tym czasie leżał sobie na asfalcie jakby się opalał. Shaun przyjrzał się mu zwracając uwagę na buty. Dobre, wojskowe buciory, których Shaun nigdy by nie założył. Skradał się powoli między samochodami powtarzając sobie: Trzeba być cicho. Trzeba być cicho. i nagle zaczął tupać próbując strącić całe błoto ze swoich butów. Pomógł sobie też kijem. Są tu jakieś żywe trupy? Nie bardzo. Prócz kilku przypiętych pasami, które teraz się wierzgały niczym w świecie żywego zła psy za siatką, gdy się przechodziło obok chodnikiem. Shaun postanowił iść w przeciwnym kierunku niż duże miasto przy okazji szukając kampera. W jednym słabym serialu widział, że dach kampera to całkiem niezłe miejsce, żeby się ukryć, gdy martwe zło w dużej hordzie patroluje autostradę. Choć w sumie nie miało to żadnego sensu, że żywe trupy akurat trzymałyby się asfaltu... no chyba, że ich też uwierał brak butów do golfa. Może warto byłoby gdzieś znaleźć buty do golfa? Nie. To bez sensu. Nie potrzebował butów do golfa. Potrzebował jedynie świętego spokoju.
 
Anonim jest offline