Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2011, 01:11   #3
Lomir
 
Lomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Lomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputacjęLomir ma wspaniałą reputację
Ten wyjazd był dla niego przykrym obowiązkiem. Kolejnym życzeniem jego żony, które musiał spełnić, ku swemu niezadowoleniu. Wiedział, że czy się zgodzi czy nie i tak nie uniknie kłótni, ale z doświadczenia wiedział, że lepiej będzie gdy postąpi zgodnie z życzeniem żony.
Sella Nevea – na tą miejscowość padł wybór, oczywiście Mathy. Mike mógł się tylko domyślać, gdzie jego żona usłyszała o tej miejscowości, ale ani jedna z opcji nie pomagała mu przekonać się do tej decyzji. Podejrzewał, że albo jedna z koleżanek jego żony, równie zmanierowanych, opowiedziała jej jakie to wspaniałe i modne miejsce, albo wyczytała to w jakiejś kolorowej gazecie, które Mike uważał za kompletnie idiotyczne.
W dniu wyjazdu nie obyło się od awantury, która miała miejsce gdy jechali na lotnisko LAX. Powód był, jak zwykle, prozaiczny. Marthcie nie spodobało się to, że Mike zamówił taksówkę za wcześnie. Prawda była taka, że to żona Mike’a zdecydowała się w ostatniej chwili przepakować swoją walizkę, żeby wymienić jedną sukienkę na inną, czego nie omieszkał jej wytknąć. Chwilę potem pożałował swojej decyzji.
Dalsza część podróży minęła znośnie – Matha nie odzywała się do Mike’a więcej niż było to konieczne. Większość lotu młody mężczyzna przespał, lekko znieczulony szklanką, czy dwoma, whisky.

* * *

Hotel, w którym się zatrzymali był niewielki, idealnie wpasowujący się w architekturę otaczających budynków. Mike uznał, że projektant tego budynku znał się na swoim fachu, co obecnie nie było często spotykane, a młody mężczyzna coś o tym wiedział.
Wielkość hotelu nie odpowiadała zupełnie jakości zakwaterowania. Marmur, drogie systemy szklenia elewacji, zamki elektroniczne. Co za tym szło, cena też była na wysokim poziomie.
Idylla Mike’a nie trwała długo. Dosłownie po przekroczeniu progu pokoju Matha zaczęła narzekać i uskarżać się na zupełnie irracjonalne niewygody. Kolejna kłótnia wisiała w powietrzu, a jej wybuch był tylko kwestią czasu. Nie minęło go za wiele, gdy małżeństwo krzyczało na siebie i wymyślało sobie od najgorszych. Mike czuł, że jego nerwy są napięte jak postronki i praktycznie jest na granicy wytrzymałości…


* * *

Mike obejrzał się w stronę dobiegających go głosów. Powoli docierały do niego wszystkie szczegóły.
Kościół, zbiegowisko ludzi, konfesjonał. Gdy, zaciekawiony zamieszaniem, podszedł do zgromadzonych osób zobaczył na posadzce krew i powiódł wzrokiem za źródłem jej wypływu, a widok który ujrzał spowodował, że cofnął się o krok i zatoczył. W zasadzie spowodowały to obrazy, wspomnienia, które przywołał widok okaleczonego księdza.
Młody architekt spróbował ułożyć wszystko w całość. Zaczął od ogółu – skąd się tu wziął. Pamiętał, że przyleciał z żoną do Sella Nevea. Tu następowała czarna dziura, która kończyła się w momencie ocknięcia się w kościele. Zauważył, że miał na sobie ubranie, które miał również w dniu przylotu. Jednak plamy na nogawkach, zagniecenia na koszuli i zapach sugerowały, że nosił je od dłuższego czasu. Sprawdził kieszenie, komórka, portfel i jakiś inny obiekt, którego nie rozpoznał, a gdy wyciągnął go lekko z kieszeni - zamarł.
Wrócił na swoje miejsce, usiadł na drewnianej ławie i zamarł w bezruchu. Starał się ogarnąć gonitwę myśli, która rozpętała się w jego głowie. Gdy dotarło do niego co tu zaszło i zauważył radiowóz policyjny przez otwarte drzwi kościoła jego serce zaczęło bić jak oszalałe…

* * *

W chwilę później do głowy wpadła mu myśl, co powinien zrobić. Wstał i rozejrzał się po kościele. Wypatrywał miejsca, gdzie znajdowało się jak najmniej osób. Udał się w tym kierunku, z zamiarem pozbycia się problematycznej zawartości kieszeni. Liczył na to, że hałaśliwi Niemcy przyciągną większą uwagę niż on. Mike, starał się wyglądać na opanowanego i spokojnego, a przemieszczając się usiłował jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Przyjął taktykę na „znudzonego czekaniem turystę”. Zmierzając w kierunku ustalonym wcześniej rozglądał się po kościele, udając zaciekawienie architekturą okresu romańskiego. W istocie, mimo okoliczności, przemknęło mu przez myśl, że obiekt ten jest jednym z lepiej zachowanych z tego okresu. Nie mógł jednak skupić na tym swoich myśli, które uciekały do zaistniałej sytuacji, spekulacji i możliwych rozwiązań i tłumaczeń.
 
Lomir jest offline