Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-12-2011, 18:37   #30
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Melissandra zajęta pilnowaniem nieznanego szlachcica z uwagą obserwowała przebieg walki. Jeżeli fakt, że jej słodki chłopiec zabił kogoś samemu przy tym nie ginąc, zrobił na niej jakiekolwiek wrażenie, nie dała tego po sobie poznać. Być może gdyby nie było maski skrywającej jej twarz, ktoś postronny mógłby zauważyć wyraźną ulgę pomieszaną z niezadowoleniem, jakie odmalowały się na jej twarzy. Jednak maska była, więc nie doszło do odkrycia sprzeczności uczuć targających szlachcianką.
Gdy mężczyzna, który spoczywał na plecach tuż przed nią, poruszył się lekko, porzuciła czujną obserwację bitwy by poświęcić biedakowi więcej uwagi. Miała nadzieję, że przeżyje. Wprawdzie to jak wpływowy jest miało się dopiero okazać jednak nawet przysługa u drobnego szlachetki mogła się okazać przydatna dla jej planów. Wszak nigdy nie wiadomo gdzie zawiedzie człowiek droga życia lub śmierci.

Wygrana zaowocowała wymianą grzeczności, pytaniami, odpowiedziami i sprzątaniem. Od chwili, w której wynik starcia stał się pewny, kobieta podniosła się z klęczek i nieco wycofała. Wciąż co prawda sprawowała pieczę nad nieborakiem jednak uznała, że lepiej nie pchać się między pozostałych. Nie planowała również mieszać się do podziału łupów. W końcu nie brała udziału w walce zatem nie należało się jej nic z rzeczy zdobytych na napastnikach. Również złoto zaofiarowane im w zamian za ochronę ani trochę jej nie zainteresowało. Jako osoba wysokiego urodzenia nie powinna w ogóle brać pod uwagę takiej propozycji. Nie była wojowniczką, przynajmniej nie w oczach osób postronnych. Każdy wszak może nosić przy sobie szpadę, szczególnie gdy jest to broń dobrej roboty, ozdobiona i bardziej przypominająca dodatek do stroju niż śmiercionośne narzędzie. Na dodatek sama byłą obecnie pod czyjąś opieką więc w jaki niby sposób miałaby się przydać jako ochrona kogoś innego. To zwyczajnie do siebie nie pasowało.

Odczekała, aż mężczyźni oddalą się by oddać należny szacunek zmarłym, którym się on należał i spławianiu tych, którym go poskąpiono. Co prawda Maximillian nie został sam jednak ci, którzy przy nim byli nie tworzyli przynajmniej takiego tłumu jak wcześniej. Podeszła ostrożnie i odczekała, aż spojrzenie szlachcica zwróci się w jej stronę. Chwilę to trwało jednak nie przejęła się tym zbytnio. W końcu ten człowiek dopiero co uszedł z życiem. Miał prawo do tego by jego uwaga była skupiona na czymś innym niż wdzięki podchodzących do niego niewiast. Fakt, że były one nieco bardziej widoczne niż przystoi, nie miał najwyraźniej większego znaczenia.
- Pozwól panie, że się przedstawię - rozpoczęła wykonując zwyczajowy ukłon, nie za niski wprawdzie, w końcu pasowało zachować przynajmniej trochę dumy nadwątlonej przez mokre ubranie. - Melissandra Stregazza. Niezmiernie się cieszę, że dane nam było ocalić twe życie. Jestem przekonana, że cud łez gołębicy spełni twe życzenie. - Mówiąc musnęła opuszkami palców powierzchnię maski i jakby na chwilę odpłynęła myślami od czasu obecnego.
- Dołączę twą osobę do swych modłów. - Dodała po chwili po czym otuliwszy się płaszczem, ponownie wycofała się z kręgu otaczającego mężczyznę. Zrobiła co zamierzała i nie miała zamiaru marnować więcej czasu niż powinna. Jej spojrzenie powędrowało w stronę wody, a myśli uleciały w przyszłość.
~ Kháine, mroczny patronie morderców elfiego świata, sprzyjaj mi na tej drodze. Nie jestem godna by być twą służebnicą jednak znasz me pragnienia, z których nie czynię przed tobą tajemnicy. Jest ci wiadoma droga, którą pragnę podążyć. Droga usłana duszami mych wrogów i tych, którzy przyczynili się do ich sukcesu. Uczynię wszystko by dotrzeć do celu, który nie jest ci obojętny. Razem toczymy walkę z tym samym wrogiem. Bóg przeciw bogu, wyznawca przeciw wyznawcy. Czy nie tak być powinno? Daj mi siłę by zwyciężyć ku twej chwale. Pomóż urzeczywistnić zemstę, która rozgrzewa mą krew. Zabierz co musisz, jednak pozwól mi ją wypełnić.
Modlitwy w myślach oczywiście nikt nie słyszał. Nie musiała się martwić, że ktokolwiek odkryje jej pragnienia i plany. Były bezpieczne, głęboko skryte w duszy powoli wypełnianej przez mrok. Wiedziała, że będzie zmuszona poświęcić wiele, być może więcej niż jest w stanie sobie wyobrazić. Bała się jednak jej determinacja i pragnienia już dawno przekroczyły granicę. Poświęci wszystko i każdego.
Odwróciła się, otrząsając z modlitewnej zadumy. Oszukała wzrokiem uczonego, który miał być jej pierwszą ofiarą. Wyłuskała z sakiewki złotą monetę. Pamiętała jego spojrzenie przemykające się po walorach jej ciała. Nie miała zamiaru zlegać z nim w jakimś obskurnym miejscu. Ba! Nawet gdyby to była królewska sypialnia. Za pieniądze, które od niej otrzyma będzie mógł sobie kupić dziewkę, która ugasi jego pragnienia i zapewne zostawi coś na pamiątkę. Nie obchodziło jej to. Jeżeli błysk złota nie pomoże zawsze może ofiarować mu stal. To jego życie, niech ma wybór przez wzgląd na niewinność życia, którą widziała w jego spojrzeniu. Ruszyła w jego stronę...
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline