-Martin! Właź szybciej! Musimy się spieszyć i trzymać się planu. Wchodź do tej pieprzonej komory. – poganiał go Tom, medyk wojskowy. Spec od „konserwacji” ludzkiego ciała.
- Ale ja jestem Gregory Martin! – krzyknął Greg.
- Ile razy mam mówić! Nazwisko pierwsze! Później imię. – przekrzykiwał go medyk prawie wpychając go do komory.
- Ułóż go odpowiednio Hubert, ja idę przygotować wszystko. – powiedział do jednego z techników Tom. Samemu wchodząc do pomieszczenia obok.
- Greg ocipiałeś?! Kładź się! Obudzisz się w lepszym świecie. Jak już będzie po wszystkim. – mówił jego znajomy, którego rozkazem było słuchanie Toma.
- Ale to jest przecież pomyłka.
- Ale jest korzystna dla Ciebie – powiedział jego przyjaciel zamykając kapsułę.
To było ostatnie wspomnienie Grega z roku 2020. Później spał...
* * *
Jeszcze dobrze nie otworzył oczu, w jego głowie pojawiła się myśl:
~Witaj nowy lepszy świecie.
Jakaś kobieta w lekarskim, albo chociaż przypominającym doktorski, fartuchu wbiła mu coś na kształt strzykawki w rękę. Miły początek. Od razu dostaje jakieś cholera wie jakie preparaty.
Złapał się za głowę. Słyszał tylko pojedyncze słowa. Na szczęście te najważniejsze.
- Nancy,
- Wykonać parę ćwiczeń
- Wołać
- W okolicy
Greg wstał. Ha! Wstał to było za dużo powiedziane. Postawił się w miarę do pionu i rozejrzał po pokoju. Nie był w tym samym miejscu. Co zrobili z kapsułą? Zakopali? Przetransportowali gdzieś? To nie było ważne w momencie gdy ujrzał obok siebie kobietę, która też leżała pomyślał:
~Nie jestem tu sam... uff...
Nagle (przynajmniej tak myślał Greg) niewiadomo skąd pojawił się przed nimi człowiek ubrany raczej bojowo. Nóż za pasem, kabura? Po co komu w nowym lepszym świecie takie coś? Dopiero po dwóch minutach od skończenia mowy Lutety Gregory zrozumiał co do niego mówiono.
-Że który?! 2053? Wojna nuklearna? To ilu ludzi przeżyło? Dwa tysiące? Jeszcze bunt maszyn. Człowieku! Luke’a Skywalkera mi tu jeszcze wsadź, bo mi go brakuje. Przecież to niemożliwe! Obiecywali mi lepszy świat, a nie ruinę lepszego świata... – może to i wyglądało jak mazanie się nad swoim losem, ale kto z nas nie zrobiłby tak samo? |