-Otrzymacie ode mnie specjalny zwój, dzięki któremu będziecie w stanie przez pewien czas zranić istoty niematerialne, w tym ducha. - odpowiedział na pierwsze pytanie.
- Ponadto dołączy do was mój przyjaciel, również kapłan lathandera, Gerard. - mówiąc to wyjął z tuby nowy, pachnący jeszcze atramentem zwój.
-Gerard będzie wspomagać waszą grupę modlitwą oraz swoim orężem. Na pewno okaże się wam pomocny.- dodał po chwili.
-Zgadza się Kirkanie, masz rację. Duchy często nawiedzają nasz plan z konkretnego powodu. Tak też być może teraz, aczkolwiek nie musi.- potwierdził słowa młodego mężczyzny.
W korytarzu prowadzącym do sali, z głębi budynku zaczęły dobiegać odgłosy ciężkich kroków. Po chwili w drzwiach pojawiła się sylwetka wysokiego, postawnego kapłana. Ubrany był w dobrej jakości zbroję łuskową z napierśnikiem i naramiennikami. Elementy zbroi w większości były koloru złotego. Głowę chronił hełm z czerwonym włosiem wystającym z jego tylnej części. Pas mężczyzny ozdobiony był symbolem Pana Poranku. W rękach dzierżył buzdygan oraz tarczę, które wchodząc do pomieszczenia oparł o ścianę. Z delikatnym, miłym uśmiechem przyglądał się zgromadzonym w świątyni.
-Witajcie. Jak mniemam będziemy razem pracować. Jestem Gerard.- przedstawił się wszystkim zgromadzonym po czym podszedł do każdego i uścisnął mu dłoń.
-To oni. Już im wszystko opowiedziałem.- rzekł Aston.
-Masz mapę?- spytał Gerarda. Ten tylko uśmiechnął się zawadiacko i klepnął ręką kilka zwojów, wsadzonych za pas.
-Świetnie. Wyruszcie jutro o świcie. Znacie swój cel. Macie mapę, więc bez problemu powinniście trafić. Dziś wieczór odpocznijcie i nabierzcie sił. Jutro o świcie czekajcie pod świątynią. Gerard będzie gotowy do drogi.- oznajmił. Gerard pożegnał się skinieniem głowy i zniknął w pomieszczeniu, za pomnikiem poświęconym Lathanderowi. Również i Aston po chwili odszedł w tamtą stronę. Pozostała czwórka kompanów.
Piątka poszukiwaczy przygód pozostała sama w świątyni. Dzień miał się ku końcowi. Następnego ranka mieli wyruszyć aby wykonać powierzone im zadanie. Należało wypocząć i nabrać sił przed podróżą.
Śmiałkowie nie wiedzieli o sobie nic, znali jedynie swoje imiona i podaną profesję którą mogli zweryfikować obserwując zachowanie i wyposażenie. Mogli spędzić nadchodzący wieczór na poznaniu się, bądź skupić się na czekającym ich zadaniu i po ewentualnym posiłku udać się na spoczynek.