Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2006, 18:12   #1
Yarot
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Cień Yog-Sothotha

Wiatr od morza przyniósł zapach ryb, solonego drewna oraz rozkładających się resztek z tawern. Rogi przeciwmgielne obudziły nabrzeża, które buchnęły gwarem ludzi spieszących do pracy, handlujących oraz kupujących. Zaraz pojawiły się auta, przechodnie i parasole. Boston powoli podnosił się ze snu by przebyć jeszcze jeden dzień. Opustoszałe dotąd ulice wypełniły sie ludźmi spieszącymi za swoimi sprawami. O bruki zastukały koła aut oraz powozów. Miiarowy takt wybijają kroki policjantów pilnujących porządku przemieszane z okrzykami gazeciarzy zachęcających do kupna dzisiejszej gazety.
Październik w Bostonie przechodził spokojnie choć deszczowo. Niektórzy mówili, że to zasługa morza, inni, że to dar niebios. Co by o tym nie mówić, to deszcz pojawiał się i znikał, znacząc ulice kałużami. Tryskające zielenią ulice Pankhurst oraz Franklin zamieniają się w tym czasie w czerwono żółte wąwozy przez które przebrnąć jest nie lada sztuką. Nawet rozwożący mleko omijają te ulice, by nie zakopać się w zwałach liści. Mimo tych niedogodności, każdy w mieście powie, że nie ma to jak jesień w Massachussets. Wyziewy z fabryk nie były tak uciążliwe, zapachy morza tak świdrujące a krzyki mew tak przenikliwe. Wszystko wskazuje na to, że jesień roku pańskiego 1926 będzie kolejnym zwyczajnym okresem w dziejach miasta.
Dla niektórych obywateli miasta dzień ten nie wyróżniał się niczym szczególnym. 22 października, piątek. Tego dnia wieczory są zawsze jaśniejsze, ludzie przyjaźniejsi zaś spotkania dużo bardziej owocne. Klub "Odeon" niedaleko Lincoln i Flower Aveniue zwykle wtedy gościł ludzi na swoich autorskich spotkaniach z gwiazdami. Co prawda stawiają one dopiero swe kroki na scenie, ale nie przeszkadza to nikomu w spotkaniu z takimi artystami. Dziś w ofercie restauracji jest występ kilku prestidigitatorów, dlatego też przewidziane są kwiatki z kapelusza, białe króliki w kieszeniach oraz znikające zegarki. Piątkowi klienci nie są też tacy zwykli. Dostać się tu wieczorem jest nie sposób i tylko goście z zaproszeniami mają szansę usiąść przy stoliku i zrelaksować się w pełni. Pozostali muszą czekać na zewnątrz lub też obejść się smakiem. Każdy inny dzień jest zwykłym dniem w "Odeonie", ale piątek rządzi się swoimi prawami. Zaproszenia zwykle są rozsyłane do osób wpływowych, znanych, lubianych oraz tych z którymi należy się liczyć. To powoduje, że takie spotkania przy stoliku mogą w niesamowity sposób połączyć bankiera z poltykiem, policjanta z muzykiem jazzowym czy uczciwego businessmana z mniej uczciwym. Dla niektórych to szansa na coś innego w życiu, dla innych to koszmar, który powinien się jak najszybciej skończyć.
Jest wieczór. Latarnie gazowe palą się jasnym płomieniem wabiąc okoliczne ćmy. Ulica przed klubem powoli wypełnia się ludźmi. Wieczorne powietrze pachnie liśćmi, mokrą ziemią oraz benzyną. Ochroniarz przed wejściem sprawdza zaproszenia i z uśmiechem wskazuje ręką wnętrze "Odeonu". Przyjmujecie zaproszenie i od razu zanużacie się w papierosowe opary wielkiej sali ze stolikami. Ledwo udaje Wam się rozejrzeć wokół i stwierdzić, że jest tutaj dużo ludzi, już przybiega kelner i uprzejmie wskazuje stolik, przy którym można usiąść. Podobno istnieje schemat usadzania gości, ale jeszcze nikt nie rozgryzł go. Dla klienteli nie ma to najmniejszego znaczenia, szczególnie że zaraz na stole pojawiają się drobne przystawki, napoje, kawa oraz herbata. W dobie prohibicji nie ma mowy o czymś mocniejszym, choć o tym sza - i tak wszyscy wiedzą. Kwartet jazzowy cichutko gra nie przeszkadzając w rozmowach, których cichy gwar unosi się nad stolikami i miesza z siwym dymem.
Obecnie przy stoliku siedzi jedna osoba - mężczyzna. Popielaty garnitur sprawia wrażenie znoszonego zaś jego właściciel na zapracowanego człowieka, który nie zwraca uwagi na drobnostki w postaci ubioru czy wyglądu. Zmęczone oczy spoglądają zza okularów, które co jakiś czas zdejmuje i kładzie na stole. Rozgląda się nerwowo po sali i przygląda się sąsiadom przy stolikach obok. Oczywiście do czasu aż ktoś nie zostanie przyprowadzony przez kelnera do stolika. I właśnie wtedy do stolika przysiada się ...
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline