Oto czego mogliście się o mnie dowiedzieć:
Garndorf. Pierdolona zabobonna wiocha zabita dechami i śmierdząca rybami. Niby koło rzeki Lug, ale wszędzie wokoło las. Zamiast korzystać z dobrodziejstw lasu to chędożeni w rzyć mieszkańcy wiochy woleli łowić "dary wód". Ja pierdolonym marynarzem nie jestem. Wolę krwiste mięsko upolowanego królika czy dzika. Nie jakieś tam płotki, glony i inne żyjątka wodne, które piją pomyje i szczyny pijaczyn z wioski. No bo gdzie szczają i zlewają brudy? Do rzeki! A te ryby to piją. Jak tu nie czuć obrzydzenia? Taki już jestem psia jego mać. Wolę siedzieć w lesie i na drzewie balować niż słuchać, że to zdrowo tak nad wodą. Chyba kurwa dla starych żeby kąpiące dziewki oglądać. A chuj z nimi i tak im pała nie stanie!
Kim jestem? Jestem Felix. Jager - ze staroświatowego myśliwy jakbyś nie wiedział. I nie myl mnie z tym słynnym Felixem od zabójcy trolli dobrze? Bo my troche inne typy jesteśmy ? Zrozumiał? To się cieszę. Może i na gówniarza wyglądam, ale w kaszę sobie dmuchać nie dam. Tak jak to wtedy było z tym dzieckiem co się urodziło. Nie wiesz co się wtedy stało? Postaw na stole piwko albo dwa to ci opowiem. No ewentualnie pięć to ze szczegółami.
To jak już wiesz w Garndorfie, wiosce zabitej rybami na pewno jest jakiś sołtys. Ktoś musi tym burdelem na wiosłach zarządzać. No i ten sołtys tych gołych dziewek nad rzeką się chyba za dużo naoglądał i swoją żonkę przepieprzył. No i ją zbrzuchacił. No i sobie przez większość roku zbrzuchacona była. Chodziła jak baba, marudziła, że ją coś tam boli, że jej ciężko i takie tam. Poszła do okolicznej babki zielarki. Tfu! Psia jej mać! I jakiś ziółek poprosiła. Ja żem to wszystko widział! Ona w lesie mieszkała, a las znam jak nikt. Babka ta zielarka to podobno wiedźma jaka i spojrzeniem uroki rzuca, ale mnie to się tam nie ima! Ha! Mnie to się diabły same boją! Takim hardy! Wróćmy do żony sołtysa. A może to wójt był? Nie, nie, sołtys... No dobra sołtys. Piwko daje się już odczuć, prawda przyjacielu? No to z tą żoną to tak było. Jak już rodziła, to ja żem sobie siedział w swojej chatce. Ludzi się zebrała cała chmara żeby widzieć co się dzieje. To urodziła! I wyszła ta siostra co poród odbierała blada jak ściana! Od razu widziałem, coś jest nie tak! I się rozległo! Nie płacz, tylko kwiczenie, no mówię ci ! Jakby dzika zarzynali! I to z tego zawiniątka co ona miała na rękach. To wiadomo już! Mutant pierdolony się urodził. Wszyscy się rozstąpili, robiąc przejście żeby ta położna tego pomiota chaosu ubiła w lesie. A wiesz co ta suka zrobiła? Wzięła go i chciała tej babce przekazać! Ja wiedziałem, że to wiedźma! Po czym kroki słyszę! Bo śledziłem ich. Głupi nie jestem. Mutanta nie można tak o zostawić. I sołtys biegnie. Chce zobaczyć. A babka bierze dzieciaka i nie chce oddać. Coś o jakimś ofiarowaniu krzyczała. To co miałem zrobić? Strzała na cięciwę, przymierzyłem. Jeden celny strzał to i wiedźma i mutant zabity. Tak oto swój obowiązek co do ojczyzny spełniłem. A sołtys jak to zobaczył to mnie wygnać kazał. Pierdole go! Tfu! Poszedłem w pizdu i nie wrócę, na pewno nigdy więcej! Idę w świat szukać kogoś komu się celne oko przyda! Ha! Bom jest Felix Jager! |