Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2012, 10:33   #10
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Mały Mike zapewne nie mało przeszedł. Chociaż nie wyglądał, to zdawał się być całkiem przyzwoitym facetem. Nie, nie miłym. Po prostu przyzwoitym. Takim, który jak powie, to nie na kij dmuchał. Przynajmniej takie robił wrażenie. Szedł szerokim zamaszystym krokiem. Duży człowiek, to i dużo miejsca potrzebuje, pomyślał Bryan.

Jadalnia była sporym pomieszczeniem. Jednak gdy już byli wszyscy zdawała się mniej przestronna. Ekipa usiadła przy tym największym ze stołów, a za drzwi prowadzących prawdopodobnie do kuchni słychać było pobrzdąkiwanie naczyń i noży. Woń pieczonego mięsa była cudowna. Oprócz pieczystego na stole wylądował sok w kilku dzbankach i dwie michy sałatki. Świerzej, jak się okazało. Czyli nie jest tak źle, pomyślał Bryan biorąc sobie porcje i dokładając do niej kawałek mięsiwa.
W sumie niemal jak sprzed wojny. Po podaniu jedzenia odezwał się Mike.

- Jak zapewne wiecie nazywają mnie Little Mike. Nazywam się Mike McCain i jestem dowódcą grupy najemnej nazywanej "Duchy przeszłości". Jako, że większość z was została niedawno obudzona z komór kriogenicznych to muszę wam przydzielić opiekuna. Jest nim ten oto młodzieniec... - powiedział pokazując na Morgana najemnik. - Może przedstawcie się i powiedzcie co potraficie abym mógł wam dobrać zadania. Co więcej muszę was zmartwić, bo już jutro wyruszam i zostaniecie sami. Proszę bądźcie grzeczni pod okiem Michaela. No to zaczynaj, Morgan. Smacznego.

Sam jednak nie zabrał się za jedzenie.
Bryan nie miał jednak nic przeciwko. Po przebudzeniu praktycznie w ogóle nie miał apetytu, - powikłania po kilkudziesięciu latach w śpiączce, rzekomo - ale teraz, gdy zapach tak przyjemnie drażnił powonienie, nie miał nic przeciwko. W sumie wpałaszował by dzisiaj z pół tego stołu. Cudownie jest wracać do żywych, pomyślał.

Na życzenie Mika, głos zajął Morgan, osobnik młody i wyszczekany jak się okazało. Do tego lecący na wszystko co nie nosi spodni. Zastanawiające jest, jak szybko mógł zrazić do siebie całość otoczenia, a ciekawym, że w sumie tego nie zrobił. Mówił szybko i z pewnością sięgającą metr ponad jego głowę. Bryan spojrzał na Małego Mike. Mały przyglądał się rozmówcy, ale nie widać było na nim zirytowania czy spięcia. Dobry znak. Ale czy aby można było po Małym coś kiedykolwiek poznać? Bryan doszedł do wniosku, że tak. W końcu dzisiaj rano z całą pewnością był zdenerwowany.

Tak oto zaczyna się nasz pierwszy dzień wspólnej przygody, pomyślał. Nie wątpił, że jakaś będzie, bo przecież każdy dzień to przygoda.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline