Izabell Review
Gdy kelner przyprowadził do stolika pozostałą dwójkę mężczyzn, Izabell przywitała ich swoim sposobem - ciepłym, grzecznym uśmiechem i podaniem ręki.
Pierwszy z mężczyzn, jakoś niespecjalnie zwrócił jej uwagę swoją ignorancją i brakiem kultury. "Gbur jakich wielu." - pomyślała sobie, bez większej urazy.
Czasami spotykała się również z takim zachowaniem jak to. Jednak w szerszej skali takie przypadki były odosobnione. Może z tego powodu, iż ona sama robiła na mężczyznach duże wrażenie swoją urodą i zachowaniem, więc trudno było im przejść objętnie obok TAKIEJ kobiety, jak ona,
Wszak zupełne zainteresowanie osobą pana Marka, a nawet powodami z których znalazł się on dzisiejszego wieczoru własnie przy tym stoliku utraciła, gdy zaczął prowadzić z Edwardem dyskusje na temat jakichś kuglarzy. - Wkońcu to tylko miła rozrywka jakich wiele i zupełnie nie ma sensu demaskowanie czegoś takiego...
Drugi z mężczyzn.. Ten w czerwonym krawacie... Wydała się Izabell dużo ciekawszym towarzystwem na taki jesienny wieczór, jak ten... Chociaż oczywiście zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że był on takim samym gościem jak ona tutaj i że większą uwage powinna przywiązywać do słów.. Bodajrze organizatora tego spotkania -pana Edwarda Call'a, bo to właśnie on miał interes w tym, aby wszyscy oni spotkali się dzisiejszego wieczoru, w tym umówionym miejscu i to właśnie on miał im coś do zaoferowania.
Izabell zapalając w międzyczasie papierosa w długiej, szklanej, gustownej lufce próbowała skupić się na słowach, widać słabo-towarzysko obytego mężczyzny, które niestety nie brzmiały zbyt składnie i logicznie, gdy siedząca niedaleko niej kobieta wygłosiła ostrą reprymendę na temat jego zachowania. Być może i słuszną, jednak jak na gust Izabell, troszkę zbyt mało taktowną, jak na osobę ,która chciała się liczyć w dobrym towarzystwie. Z drugiej strony, może poprostu nie musiała ona już pracować nad swoim wizerunkiem w takich miejscach jak to.
"Nie wiem, nie znam jej.. I w sumie niewiele mnie to obchodzi. Po co innego tu dzisiaj przyjechałam."
Dobrze, przynajmniej, że wynikła z tego jedna, pozytywna rzecz dla całej sprawy - nareszcie przeszliśmy do jej sedna. - To są zwykłe sztuczki, jak raczył zauważyć pan Mark, ale to, co mam Wam do zaoferowania będzie związane z czymś więcej niż tylko sztuczki. I wiem, co mówię - sam przez to przeszedłem...
Cała sytuacja nareszcie zaczynała nabierać wyraźnych kolorów.. Co niewątpliwie podobało się Izabell. W interesach była osobą taktowną, ale i konkretną. Nadomiar tego, taka zapowiedź wzbudziła w niej dreszcz emocji, sowodowany także po części nudą wynikającą z wielkomiejskiego życie, które niewiele się ostatnio niestety rozwijało. Ponad to podrażniony został instynkt odkrywcy..
Nic, jednak nie dała po sobie poznać... Dalej spokojnie zaciągała się papierosem i delikatnie wypuszczała dym swoimi kształtnymi, wyrazistymi ustami, tak by jak najmniej wydostawało się poza obręb stolika przy którym siedzieli.. "Atmosfera grozy i napięcia" - pomyślała delikatnie się przy tym uśmiechając i czując, że ostatnio wypowiedziane słowa zawisły w ciężkim powietrzu nad stołem...
- Dobrze... A więc co pan ma nam do zaoferowania, panie Call? Co wzbudziło w panu poniekąd... Tak silne emocje?
Mówiła powoli, opanowanym i przyjemnym dla ucha tonem, który niewątpliwie przesycony był nutką delikatnej ironi..
Izabell wyznawałą w podobnych sytuacjach tylko swoją, własną zasadę:
"Zawsze lepiej jest skryć swoje prawdziwe emocje pod płaszczem innych, uczuć mogących prawdopodobnie towarzyszyć sytuacji.." |