Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2012, 12:52   #6
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Podróż, podróż przez wód przestwory. No, jednak nie. Nie była to przejażdżka gondolą wśród lukrowanych kamieniczek, a romantycznym akcentem było tu jedynie przeplatane soczystymi kurwami balladowanie po pijaku. Bydlackie wycie i wylewanie się przez burtę cuchnącej krypy też miało jednak swój dziki urok i Claude kosztował go w całej pełni. Jeśli była okazja się rozerwać nie oglądał się z uwagą na regułki i – choć urodzony – społem walił z pasażerami i szyprem, którzy akurat trafili mu się za kompanię. Miał guldeny, floreny i korony, a i gest miał. Toteż, jeśli szło zacumować przy jakiejś faktorii pokład zapełniał się żarłem i gorzałką, a to i nie byle jaką, bo z korkowanych butli. Po takiej łeb napierdalał trzy razy mocniej, niby przygnieciony wersalką, ale za to języki wieczorem rozwiązywały się gadaczom, a śpiewy niosły się echem po skraj Zimnych Krain. Claude zdołał się o kompanach dowiedzieć tego i owego, a sam też w ramach anegdotek i opowieści o hulankach wszelakich przypucował się, że jest synem wicebarona d'Arvill, pana na Czarnym Stoku, Białej Grani i innych takich. Opowiastek miał zresztą więcej, ale nie dziwota. Pisaty był i cytaty. Siedział za dnia, gdy większość spała, albo rzygała po wcześniejszym tankowaniu i gryzmolił coś na papirusach i pergaminach, wichrował piórem po księgach i cykał fajkę. Nie wyglądał na takiego, który zwykłby się nudzić. Nudzić i przejmować czymkolwiek.

Kiedy zobaczył majaczące w oddali sylwetki w fiolecie zmiął kartkę, na której akurat coś bazgrolił i wyrzucił za siebie do wody. Czuł, że zaraz zaczną się harce i wolał już trochę rozprostować kości przed ewentualną bieganiną. Kiedy babuleńka przyjebała pyskiem w deski pokładu stał już na równych nogach, a skrytą pod bokiem paczuszkę dyskretnie kopnął w stronę pakunków, które należały do starowinki.

"Ruchnąłbyś?" – zagadnął go Owain, wywijając mieczem nad dogorywającą diabliczką.
"Bardzo chętnie. Jak możesz ukrój kawałek, dobrze?" – zaśmiał się Claude i ze wzniesionymi w górę rękoma pomaszerował na przód łajby.

"Niech Was Bóg Najwyższy błogosławi panie, z takim szkaradztwem przeklętym podróżowaliśmy i żaden z nas nawet nie wiedział z czym ma do czynienia" – d'Arvill zdawał się zdumiewająco zdumiony, kiedy mówił do inkwizytora – "Proszę, zejdźcie tu do nas zabrać to diabelstwo, bo choć nie jestem słabego serca to od tej maszkary aż zimno mnie przechodzi".
 
Panicz jest offline