Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2012, 18:43   #7
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
- W imieniu Wszechmogącego rozkazuję Wam się poddać i pod żadnym pozorem nie ruszać biesa, który zaległ wam na pokładzie! Nie on był przyczyną zatrzymania waszej łodzi. – głos inkwizytorskiego urzędnika z całą pewnością był szkolony, bo mimo odległości jaka dzieliła most od wysepki, dobrych trzydzieści kroków, słychać go było wyśmienicie.

- Proszę, zejdźcie tu do nas zabrać to diabelstwo, bo choć nie jestem słabego serca to od tej maszkary aż zimno mnie przechodzi. – rzekł Claude przekonująco tak, że i Owain raz jeszcze zerknął przez ramię na leżącego w smolistej posoce stwora sprawdzając, czy aby na pewno bestia zupełnie się już nie rusza. Na samą myśl, że coś takiego stąpać mogło po tym samym pokładzie co i on robiło mu się mdło. Tym bardziej, że tak po prawdzie nie wiedział nawet cóż to za diabeł i do czego był zdolny. To, że zad miał wyraźnie ku ruchaniu przysposobiony mogło być jakąś wskazówką, ale pewnym nie był.

- Nie ruszajcie się. Chcemy mieć was na widoku! – krzyknął jeden z dowódców na moście. Kusznicy wyraźnie rozchodzili się na lepsze pozycje, by wyrastające z wysepki karłowate olszyny nie przesłaniały im celu.

- Mości Panie! Imieniem Wszechmogącego zaklinam was, byście rozkazać raczyli swoim ludziom do wyspy dobić i tu się zatrzymać. Nadto zaś pod żadnym pozorem nie ruszać biesa, który zaległ wam na pokładzie! Nie on był przyczyną zatrzymania waszej łodzi, mój Panie! – głos inkwizytorskiego urzędnika z całą pewnością był szkolony, bo mimo odległości jaka dzieliła most od barki, dobrych trzydzieści kroków, słychać go było wyśmienicie.

Wyjście może i by się znalazło z tej podłej sytuacji, ale wymagało dupy ze stali, bowiem przepływając pod mostem z pewnością można było dostać nie jeden a najmniej kilka bełtów. Trzeba było grać na czas a dobijanie do wysepki taką okoliczność dawało. Łacha może zresztą nie była najlepszym z możliwych miejsc postojowych, zwłaszcza jeśli widziało się wystające z wody szponiaste łapy korzeni i konarów, które zniósł tu prąd wody, ale Brudny Joe nie kierował barką od wczoraj. Inną sprawą było, że widok tego w co mu się jedna z pasażerów zmieniła, mógł porazić każdego i nie było by nic dziwnego w tym, gdyby Joe zapomniał nie tylko jak się łodzią kieruje, ale i jak się nazywa. Północ znała takie historie i o półbiesach, demonach, diabłach i inszej rogaciźnie krążyły opowieści w każdym szynku szeptem przekazywane z ust do ust. Każda okoliczna wioska, każde sioło miało własnego stracha a czasem nawet zdarzało się, że to co powtarzane z ust do ust urastało z każdym przekazem, okazywało się prawdziwe.

Choć w części.

Joe, który na rzekach spędził ponad połowę swego żywota a nie mniej w szynkach, gdzie tego typu opowieści wylewały się z ust biesiadników najłacniej, znał ich wiele. Na tyle dużo, by nie zesrać się w gacie na widok rogacizny, która rozwaliła mu się na pokładzie czarną posoką plamiąc pokład. Barka prowadzona pewną, choć z lekka drżącą ręką na skinienie Claude, sprawnie manewrowała pomiędzy zdradliwymi konarami, które kryła woda, aż w końcu ze zgrzytem stępki o piaszczyste dno wryła się w brzeg piaszczystej wysepki.

- Ale Panie, my nie winowaci. Baba sama wsiadła w Freyfork a ja każdego kto płaci wożę w górę i w dół rzeki od szesnastu lat. Spytajcie kogo chcecie w każdym porcie mnie znają. Spytajcie o moją „Szprotkę”…… - Joe stanął na rufie z uniesionymi w górę rękoma dając kusznikom powód do tego, by przestali weń mierzyć. Nie on jedyny zresztą na pokładzie. To zaś sprawiło, że i kusznicy się nieco uspokoili i opuścili swój oręż w dół, by do nieszczęścia jakiego nie doszło.

- Nie o was chodzi! W Freyfork zaraza! Mamy rozkaz zatrzymać każdą łódź która stamtąd płynie. Zatrzymać i poddać kwatranannie! – wykrzyczał napuszonym głosem drugi z dowódców. Cóż, ten piszczał niczym piszczałka dając żywy dowód na to, że głos w służbie nie jest najważniejszy. Ktoś z boku coś mu podpowiedział a on nabrał powietrza i pisnął po raz wtóry – Kwarantannie!!

- Złóżcie wszelki ekwipunek na barce, rozbierzcie się do naga i spławcie barkę z prądem samemu pozostając na wysepce. Jeśli dni trzy nic wam się nie stanie, puścimy was wolno! – krzyknął pierwszy, mniej piskliwy dowódca. Jego kusznicy w liczbie dwóch już schodzili na brzeg, ten dalszy od wysepki, oskrzydlając zatrzymanych na wyspie więźniów. Jak strzelają z kusz już pokazali, więc należało traktować ich bardzo serio.

- Wybaczcie Panie, ale i Was to dotyczy. Jeśli prawdziwie chcecie żyć, bo to nie krotochwila żadna. To czarna gorączka. Z Freyfork wypłynęliście cztery dni temu?

- Pięć!
– krzyknął Joe, nim ktokolwiek inny zdołał się ozwać.

- Zatem te trzy dni winny starczyć. Pierwej będzie gorączka i świąd a skóra zacznie wam czernieć. Jeśliście chorzy. Jeśli nie, za trzy dni wolni będziecie. My zaś przez ten czas wam jadło i napitek podamy. Wiem, że to nie odpowiada waszej pozycji, Panie – inkwizytor niemal się sumitował, co zdawać się mogło dziwnym – ale to konieczność. A stwora zwyczajnie spalcie. Nie groźny on już, bo i modlitwą i świętym bełtem ugodzony. Trzy dni i będziecie wolni…

Pełen optymizmu głos inkwizytora zdawał się uspokajać, ale wszyscy na barce, która zaryła się w brzeg wyspy wciąż mieli w głowach koszmarne opowieści o czarnej gorączce, która przecie nie dalej jak przed sześciu laty zdziesiątkowała wiele miast i wsi. Nie trzeba było długo szukać by w rodzinie bądź dalszych znajomych kogoś kto zachorzał w onym czasie znać. Bolesny przebieg i cierpienie jakie choroba przysparzała umierającemu sprawiły, że sama jej nazwa budziła grozę. Trzy dni…

To był jakiś koszmar i Sairus uszczypnął się by się upewnić, że nie śpi.

Owain zaś staranniej wytarł w ubranie dłoń, na której smoliście odznaczyła się czarna posoka zabitego biesa. Z niepokojem stwierdzając, że kilku plam nie jest w stanie usunąć…


.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline