Książe spojrzał na Meph'a z zastanowieniem. - Wygonić Wilkołaki z miasta? Mephi... Oni tu byli przed nami i są tak bardzo zakorzenione, że wojna z nimi będziem trwała bardzo wiele lat. Jest ich tu może z dwie setki, jak nie więcej. Dążyliśmy do pokoju za wszelką cenę. Kiedyś ich stąd wyprzemy, jesteśmy wieczni, a oni tylko czasowi. Jest ich coraz mniej, nas, coraz więcej. Ale póki co - nie chcę w żadnym wypadku złamania pokoju. Jutro wyślę moich posłanników do nich, niech wyjaśnią, że to zaden z nas nie zabił tamtego. - zastanowił się przez chwilę i spojrzał na wyraźnie znudzoną Margot, która całą sobą dawała znaki, że nie chce jej się już tu siedzieć. - Dobrze. Idźcie i zbadajcie tą sprawe. Pójdziecie w trójkę, powinniście sobie poradzić. Zbadajcie te zwłoki i usuncie je stamtąd. Nie chcę mieć żadnych nieprzyjemności związanych z policją. A potem wytropcie tego błazna, który porywa moich ludzi i załatwcie sprawę z tym wilkołakiem-indianinem. Nikt nie porywał żadnych spacerujących po wietrze czy innych... A jeśli tak się stało - wtedy niech się ten wampir trzyma z dala od Neuropolis... A teraz idźcie już, nie marnujcie tej nocy. I nie wracajcie bez jakiś dokonań! |