Teraz!
Nacisnął przycisk startera i luzując sprzęgłe wyrwał do przodu w ostrym łuku, ledwo nie plącząc sobie rąk na kierownicy, która chodizła tak... tak bez oporu, w ogóle nie czuł tej całej techniki. Niektórzy ochroniarze musieli odskoczyć na bok. Zmienił bieg, po chwili wszedł w ostry zakręt. Nie był dobrym kierowcą takich machin, na szczęście krawężnik był niski, przedni zderzak w ogóle nie dotknął ciemnego pokrycia chodnika. Zawieszenie też zaamortyzowało naglą przeszkodę, John poczuł jedynie lekkkie podrzut w żołądku. Stanął tyż przy Stanleyu.
-Szybko, ochrona! - krzyknął i nie czekając, aż Mark całkowicie zamknie drzwi wyrwał przed siebie, dodając może zbyt dużo gazu. Na następnym zakręcie nie wbił się w żaden samochód. Przyspieszył, na następnym poczuł, co to znaczy siła dośrodkowa, kiedy pojazd nie może się pochylić do wewnętrznej.
Trójka, po chwili czwórka.
Komputer pokładowy coś pierdolił o niebezpiecznej jeździe, szybko zignorował zsyntezowane przez komputer słowa. Nadal jechał z pełnym opancerzeniem, jedyny widok miał z wysokości zderzaka.
Wyrwał na ulicę, skierował się w kierunku pustyni, potem zawróci do miasta w innym, oddalonym od tej piramidy miejscu. Wyłączył osłonę szyb, kamery automatycznie się wyłączyły. Kierował się w stronę jednego z większych węzłów drogowych w mieście, przez który objedze miasto.
-Mów czego się dowiedziałeś.
Analog wypatrzył stację benzynową, na której nie mieli benzyny. Stanął z boku. Serce mu biło w rytm dyskoteki, w gardle czuł, jak pikawa pompuje krew w większym tempie niż zazwyczaj. -Ty prowadzisz, nie czuję się pewnie za kółkiem. - Analog wysiadł, trzęsły mu się lekko kolana. - W tym hotelu jesteśmy bynajmniej spaleni, gdy wszedłeś do środka to ten parkingowy wezwał ochronę.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |