Odchodze zaraz za Mephem i Anastazja... klaniam sie jeszcze nisko ksieciu oraz jego corce... "ciekawe dokąd teraz mnie zaprowadzą...niezła kabała"-myślę... staram sie trzymac jak najblizej pozostalych,jednocześnie nie chcę sie z nimi zrównywać... w końcu nie wiem jak mam sie zwracać do bliskich gości i przyjaciół samego księcia... staram sie tylko złowić zwrok nosferatu, dając mu do zrozumienia,że jego komentarze sa zbędne i wcale nie sa zabawne. Jeśli wyjdziemy z katakumb i kościoła drogą , którą przybyłem z Gabrielem, rozglądam sie za moim mentorem. |