Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2006, 17:36   #6
Esco
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
Z satysfakcja obserwowal jak Torreadorzy w panice staraja sie przybrac falszywe maski, wijac sie przy tym niczym glisty w blocie, a ich aury zmienialy sie gdy tylko sie zblizal, przybierajac wszystkie barwy teczy. Gdy zblizyl sie do mlodej Brujah i nawiazali rozmowe udal mile zaskoczenie z powodu jej obecnosci w The Cave. Szybko skarcil sam siebie za mysli, ktore zaczely krazyc wokol jej jedwabistego ciala i pulsujacej w zylach krwi. Tutaj kazdy byl potencjalnym wrogiem.

- Oczywiscie, ze pamietam Lu! Musze przyznac, ze rozkwitlas nam przez te ostatnie pol roku niczym kwiat robinii! - z usmiechem zazartowal glosno, porownujac nieumarla do rozkwitajacych noca kwiatow, ktore kiedys specjalnie ze wschodniej Europy sprowadzil jego Ojciec, jeszcze w czasach, gdy spedzali na medytacjach wspolne noce, w ogrodach jego villi.
- Podoba mi sie Twoja nowa fryzura... doskonale podkresla kolor Twoich oczu... - powiedzial juz znacznie ciszej dotknal delikatnie kosmyka jej wlosow i prowadzac powoli reke w dol plynnym ruchem, dotknal jej ramienia.

- Igracias senor! - powiedzial do kelnera zabierajac kielich z vitae jednoczesnie nie spuszczajac wzroku z oczu wampirzycy. Od razu wreczyl naczynie kobiecie - niech ona sprobuje pierwsza, pomyslal. Szybko rozejrzal sie wokol, by zobaczyc od kogo pochodzil prezent. Gdy zobaczyl Jatagana odprezyl sie nieco. Polozyl dlon na plecach wampirzycy, tuz nad jej talia - nie za nisko jednak, aby nie zasugerowac, ze ma na nia ochote, ale tez nie za wysoko, aby nie wydac sie wobec niej zbyt protekcjonalnym:
- Nie przejmuj sie Torreadorami, sa odrobine zazdrosni i nic ponadto - powiedzial z usmiechem, jakby lekcewazaco i beztrosko za razem.
- Chodz, chcialbym Ci kogos przedstawic - powiedzial do niej i calkiem naturalnie, jakby byli para poprowadzil ja w strone Jatagana.

W tym czasie wyczulone zmysly rejestrowaly reakcje otoczenia, a reka na plecach towarzyszki byla doskonalym pomostem dla jego umyslu, ktory teraz staral sie z calych sil sprawdzic z kim wczesniej spotkala sie ta kobieta i dla kogo pracuje.

- Czesc Jatagan, stary rebeliancie, dzieki za drinka - przybil piatke z siedzacym obok towarzyszem.
- Pozwol ze ci przedstawie pewna dame - to jest Lu! Lu poznaj mojego serdecznego przyjaciela Jatagana! przedstawil ich sobie po czym spojrzal na zegarek. Ukradkiem dal spojrzeniem znak Jataganowi aby pogadal z ta wampirzyca.
- Wybaczcie mi na moment, musze z kims za chwile sie spotkac. - usmiechajac sie wtopil sie w tlum.
Uff... dobrze ze sie na chwile pozbylem tej malej wscibskiej rury, pomyslal. Jatagan jest z tego samego klanu, wiec latwiej wyciagnie z niej ewentualne informacje. Zaczal rozgladac sie za jakims miejscem, w ktorym byl by malo widoczny, nie mozna go bylo latwo podejsc, a jednoczesnie mial by widok na caly klub. Mial zamiar stamtad obserwowac wystep gwiazdy, a raczej to, co bedzie sie dzialo w klubie w czasie wystepu. Mial przeczucie ze tego wieczoru moze sie zdazyc cos nieoczekiwanego.
 
Esco jest offline