Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2006, 21:22   #8
geerkoto
 
Reputacja: 1 geerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodzegeerkoto jest na bardzo dobrej drodze
Alan:
Robiac zdjecia, czytasz mechanicznie fragmenty. W wiekszosci zdania sa pozbawione sensu. Po prostu belkot. Zastanawiasz sie nad tym sprawdzajac jakosc zdjec - sa w porzadku, w miare czytelne. Wracasz do poprzedniego zajecia. Kolejne zdjecia, kolejne frazy. Nagle orientujesz sie, ze ze zdan wylawiasz pojedyncze wyrazy.
...przepraszam... wykorzystywanie... ludzi... nie... nalezy... do... mojej... natury... ale... mam... prosbe... wlasnie... do... ty... badz... wolna!
Odczytawszy ostatnia sentencje zamierzales zrobic zdjecie, gdy ksiazka poderwala sie z lady, stanela (doslownie) na brzegach okladki i zanim zdolales zareagowac uciekla w komicznych podskokach. W drzwiach pojawil sie barman

Blacker:
Po probie nawiazania rozmowy, postanowiles zerknac na ksiazke, widocznie jest ciekawa - sadzac po tym, jak zaobsorbowala uwage Alana. Wlasnie gdy postanowiles wzaisc ja do reki, ksiazka uciekla. Zastygles w dziwacznej pozie. Usta rozdziawione, reka wyciagnieta, oparty bezwiednie lokciem o blat, przechylony, jak stara niezdecydowana wierza - w pol do upadku.
Tak zauwarzyl Cie wchodzacy barman. Spojrzal na miejsce zajmowane wczesniej przez ksiazke. Poczerwienial na twarzy.
- Oddawaj, zlodzieju, ksiazke! - wyskandowal.
Widzac Twoje zdziwienie uspokoil sie nieco.
- Nie mow mi do ciezkiej, ze czytales! - uderzyl piescia w blat, wyladowujac chyba caly zapas zlosci. - Przeczytales kawalek i uciekla, niech zgadne...
Trudno powiedziec, czy zawiesil glos teatralnie, czy rzeczywiscie czekal, na jakakolwiek odpowiedz.

Alan,Blacker:
Barman zrobil jeszcze dwa kroki do przodu, by rozmawiac z wami twarza w twarz.
- No, to teraz idzcie i mi ja przyniescie. Zapewne uciekla na druga strone...
Widzac (przynajmnej lekkie) zmieszanie machnal reka. Po chwili powtorzyl gest znowu nieco poddenerwowany.
- No, chodzcie! - sprecyzowal wreszcie.
Podazyliscie za bramanem na zaplecze. Zaprowadzil was do sciany, konkretniej fragmentu, ktory pozbawiono tynku. Na ceglanej scianie ktos wymalowal kreda drzwi, wlsciwie ich zarys z karykatura klamki i zbyt wilka dziurka od klucza.
Widzac wasze niezdecydowanie barman zapytal z naciskiem:
- Idziecie?
 
__________________
Znowu boli (blog)...
geerkoto jest offline