Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2012, 21:37   #12
andre94nt
 
Reputacja: 1 andre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodzeandre94nt jest na bardzo dobrej drodze
Cichy szmer w oddali powoli i stopniowo przeradzał się w coraz to głośniejsze buczenie- transporter wylądował. Gdy tylko otworzyła się tylnia klapa, ze środka wyszli wojownicy ognia- postacie w podłużnych hełmach, ubrani w pancerze o kolorze piaskowego, bladego pomarańczu, pod którymi dało zauważyć się ciemnobrązowe ubrania. Czterech wojowników postawiło stopy na piaszczystej ziemi, ruszając równo- marszem w stronę kwatery głównej Komandora Shas’O’Taes’-a .
Drzwi automatyczne już powoli się rozchylały, gdy w pobliżu błysnęła kometa, ogłuszający huk przerwał sielskie życie w bazie wojskowej. Z każdego okrągłego, białego bunkru zaczęli wychodzić wojownicy ognia, zaś z namiotów i gniazd- krootowie. Przeciwnik się zbliżał…
-Przegrupować się!- nakazał komandor w wielkiej, usprawnionej najnowszymi nowinkami technologicznymi zbroi XV8, lecąc za pomocą plecaka odrzutowego nad oddziałami. Z niedalekiej odległości dało się słyszeć wrzaski mordowanych mieszczan, lub robotników- tak niewielu w tej zmilitaryzowanej bazie.
-Inżynierzy – przygotować wieżyczki, czekać na rozkaz! – krootowie- wstrzymajcie swój płonący temperament, najecie się do syta, gdy wypowiedzą nam otwartą wojnę, jeśli będą na tyle odważni.!
Kapitan kosmicznych marines w niebieskiej, obdrapanej zbroi z przypiętymi zwojami i orderami, zbliżał się nieubłaganie, a wraz z nim pięciu towarzyszy w cięższych zbrojach- wyposażeni w młoty i tarcze, oraz dwa czołgi z potężnymi przednimi pługami, na dachach których usadowili się kosmiczni marines z różnorakimi broniami.
W powietrzu unosiła się ciężka woń spalin i prochu- obca Tau.
- W imieniu imperatora, oraz zakonu Ultramarines ja, kapitan Doreman Colammus przejmuję tę planetę jako część imperialnego sektora, możecie poddać się woli imperatora, lub opuścić tę planetę, by nigdy nie powrócić. Decyzję macie podjąć w tej chwili, w przypadku wycofania damy wam trzy dni i cztery godziny czasu, jeśli nadal będziecie tu rezydować, będziemy musieli podjąć środki. Punkt pierwszy co następuje: nasi bracia z gwardii imperialnej będą mieli za zadanie zgładzić was i zdławić opór, w przypadku niepowodzenia następuje punkt drugi: wyślę moje oddziały by się wami zajęły, w przypadku kolejnego niepowodzenia, następuje punkt trzeci: przybędę tutaj z główną siłą uderzeniową, by całkowicie oczyścić tereny, które splugawiliście swą obecnością. W przypadku poddania się woli imperatora, cała wasza broń i inne uzbrojenie zostanie przekazana Ultramarines, a osiemdziesiąt cztery i pół procenta dochodów zostanie przeznaczone na chwałę naszego zakonu i imperatora.
Gdy łysy mężczyzna z twarzą naznaczoną licznymi bliznami, skończył intonować swoje prośby, w całej armii tau wdało się poruszenie. Szmery stawały się coraz głośniejsze, a marines nadal stali niewzruszeni, czekając na decyzję.
Ponad półgodzinną ciszę przerwał jeden, pojedynczy dźwięk, przypominający wystrzelenie strzały z łuku- strzały oblepionej czymś lepkim. Działo magnetyczne potężnego czołgu hammerhead całe błyszczało na niebiesko, pocisk trafił idealnie…
Doreman odleciał z impetem ponad cztery metry, zatrzymując się na czołgu. Jego ciało w miejscu uderzenia- od pępka po szyje, było rozerwane na strzępy i zagotowane, było widać kośći…
 
andre94nt jest offline