Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2012, 23:05   #122
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Echo zachichotała cicho, trochę złośliwie. Była szalona. To prawda. Była tak szalona, że miała zamiar kontynuować wycieczkę bez względu na to czy wdychali Tornado czy nie. Jeśli miała umrzeć to umrze to ze świadomością, że nie uciekła z podkulonym ogonem. Zresztą to, co mówił Rusty było poniekąd prawdą. Mogli być obrzydliwie bogaci. A pieniądze, w dodatku duże pieniądze, w pojęciu Echo, były czymś dla czego warto ryzykować.
Jednakże nie wierzyła w to gadanie o Tornado. Po Tornado miało się popieprzone sny o przeszłości. A oni nie spali już… od jakiegoś czasu. Nie jedli też. Brak przerwy na śniadanie, drugie śniadanie, lunch, obiad, podwieczorek i kolację zauważyła. Nie martwiło jej to dopóki jej żołądek nie dawał znaku, że to już czas. Było to zastanawiające, jednakże Echo nie należała do tych, którzy się zamartwiają bez potrzeby. Tyle że ciało potrzebowało energii. Zastanawiając się nad tym dziewczyna stwierdziła, że spróbuje czegoś poszukać w swoim bagażu przy następnym dłuższym postoju.

***

Cassidy. To był Cassidy jak jasna cholera. Rękę by dała sobie uciąć. Ale nie wyskakiwała z okrzykami i machaniem rękoma, bo coś nie grało. Zostawiła przecież chłopaków w tym porąbanym miasteczku. Jeśli nie poszli za nimi to ciągle powinni tam być. Albo wypieprzyli z doliny, ciesząc się, że ją w końcu zostawili. Uznali za martwą. Więc co Cassidy robił TUTAJ?!
Na słowa Franka, krew odpłynęła jej z twarzy. Nie żyje? Co do ciężkiej…?
- Zaraz, zaraz… jak to?! – głos jej się trochę załamał przy pytaniu. Echo usiadła na tyłku, skrzyżowała nogi i wzięła kilka głębokich oddechów. Oczekiwała wyjaśnień. I to szybko. Jednak napotkała ciszę, którą po kilku minutach przerwał Rusty. Echo pokręciła głową.
- Ta sprawa śmierdzi. Skoro ktoś sprzątnął moich kolegów a później cudownie przywrócił ich do życia to nie może być nic dobrego. A my jeszcze pchamy się na ślepo nie wiadomo w co – powiedziała. – Zostańmy tu na noc. Nie ma sensu iść dalej po nocach. Rano podejdziemy do miasta, poobserwujemy a potem spróbujemy się wtopić w tłum. Co wy na to?
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)

Ostatnio edytowane przez Penny : 31-01-2012 o 23:11.
Penny jest offline