Wątek: Zabójca Trolli
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2012, 11:25   #2
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

~~Tylko trzy?~~ pomyślał zasmucony skromnym komitetem powitalnym, na leśnej ścieżce. Krasnolud uzbrojony w dwuręczny topór lubił od czasu do czasu zmierzyć się z zwierzoludźmi. Ich atutem była niezwykła brutalność i wrodzona siła. Nie byli spryciarzami, nie posiadali zmysłu taktycznego. Chcieli rąbać i walić swe ofiary tak długo, aż nie przestaną się ruszyć. Duingan doceniał tę prostotę. Było w niej coś na kształt pierwotnego instynktu, który każdy świadomy osobnik na tym świecie nosił w duszy, tyle tylko, że zdecydowana większość owych osobników miała wyciszony tenże instynkt. Zwierzoludzie nie byli przyjaźnie nastawieni, co było oczywiste. Krasnolud zresztą też nie miał zamiaru odpuścić nadarzającej się walki. Każda walka z kilkoma przeciwnikami, bądź też jednym, ale zarazem znacząco silniejszym wrogiem była okazją do starcia plamy na krasnoludzkiej dumie, która dla brodatego ludu była największą wartością na świecie.

Duingan był dość wysoki jak na krasnoluda. Miał grubo ponad pięć stóp wysokości, nie licząc nastroszonych w irokez włosów w naturalnym, rudym kolorze. Był klasycznym przedstawicielem klanu Zabójców Trolli. Miał liczne tatuaże, lecz ze względu na pogodę i grube ubranie, które miał na sobie, widać było tylko te, które wyłaniały się z lewego ramienia, przez szyję, potylicę i na skroni kończąc. Kolczyk w nosie nie powiewał swobodnie, zwyczajnie przymarznął od straszliwych mrozów. Podobnie zresztą jak i ten w uchu. Krasnolud nie obawiał się jednak tak zimna, jak byle jaki człek. Był twardą sztuką, a do tego pomagał sobie smarując twarz i szyję zwierzęcym łojem, co by dodatkowo uchronić się przed zabójczymi temperaturami. Topór, który dzierżył w ręku był wysłużoną, śmiercionośną bronią, która nie miała nazwy. Broń, jak broń. Krasnolud nie przywiązywał do niej specjalnej wartości sentymentalnej, choć jeśliby podliczyć litry przelanej nim krwi, mógłby zmienić podejście.

Brodacz wejrzał przez ramię, na rannego wilka, gigantycznych rozmiarów. Nie był ufny i nie był pewny, czy podczas kiedy on rzuci się do walki z zwierzoludźmi, wilk nie zaatakuje go od tyłu. Z drugiej strony, prędzej podejrzewałby, że zwierz zwyczajnie czmychnie w gąszcz korzystając z okazji walki, potencjalnych jego wrogów. Duingan zmierzył wzrokiem trójkę zwierzoludzi. Ten z głową byka pewnie był ich przywódcą. Krasnolud podejrzewał, że jeśli on straci głowę, to dwójka jego kamratów raczej nie będzie szukała zemsty, a ratunku, rzucając się w ucieczkę. Co zrobić. Najwyżej będzie ich gonić.
-Cukierek albo psikus...- syknął, a na jego twarzy pojawił się szaleńczy, obłąkany wręcz uśmiech. Uwielbiał ten moment podskakującej adrenaliny, pulsujących żył na karku i skroni, oraz momentu gdy żołądek zaciskał się w pięść i podchodził bliżej przełyku. O tak uwielbiał tańczyć z kostuchą, przy każdej okazji nabijając się z jej nieudolności. Może tym razem w końcu przestanie sobie z niego robić żarty...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline