Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2012, 11:31   #182
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Pokonał Maximilliana. Wygrał. Uśmiech maskujący potworny ból pojawił się na twarzy Zebedeusza. Nie czuł ręki, która bezwładnie zwisała wzdłuż tułowia. Jego powieki zdawały się opadać, jakby uczony miał zaraz zemdleć. Świat zdawał się jakby rozpadać na kawałki. Ci, którzy go otaczali, zdawali się znikać za mgłą. Cienie, wszędzie cienie, które pokrywały wszystko. Zebedeusz uśmiechnął się mimowolnie, jakby sam do siebie, wzrokiem szukając Mel. Ta gdzieś jakby znikła nie dostrzegał jej.

„Nie ważne. Udało mi się. Uczony zdołał pokonać czarnoksiężnika. Tak Zebedeuszu, dokonałeś tego. Ha.. Uniwersytet.. będzie dumny”

Zebedeusz zaczął powoli tracić kontakt z rzeczywistością, mamrocząc pod nosem:

Nie będzie Nurgling pluł nam w twarz
Ni dzieci nam zarażał
Potężny Zebi wstanie nasz
On wrogom dziś zagrażał
Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i w pył
Nurglowska zawierucha


Po tych słowach Zebedeusz zakręcił się i padł na ziemię. Oddychał bardzo wolno i płytko. Za dużo przeżyć jak na biednego uczonego. Za dużo.
Zebedeusz leżał nie przytomny i śnił. O rodzicach. Hańbie i tym kim się stał. To coś w nim żyło i pragnęło się wydobyć..jego prawdziwa natura. Na razie jednak Zebedeusz dawał jej radę. Śnił jak walczy sam ze sobą, ze swoim gorszym ja. Tym czymś, spuściźnie po rodzicach. „Królewski dar” można by to nazwać. Gdyby mógł to by się zaśmiał, lecz on leżał dziwnie uśmiechnięty na ziemi bez ruchu. Żył jeszcze..

W końcu kapłanki przywróciły go do świata tu i teraz. Leżał tak biedny, bez czucia w ręce na ziemi. Zimna podłoga. On cały we krwi. Nadal był sobą. Zło tkwiące w nim pozostało w cieniu. Zebedeusz spojrzał się po zebranych i rzekł niewinnie:

- Chyba mi się zemdlało, wybaczcie - wstyd pojawił się w jego oczach - ale pozwólcie że jeszcze chwile poleżę.

Chciał prosić o pomoc, ale nie zamierzał. Duma. To dała mu ta wędrówka. Duma i smak prawdziwego życia. Był ciekaw czy kapłanki pomogą mu ulżyć ból, przywrócić rękę do właściwego stanu. Pewnie nie. Smutek można było dostrzec w jego oczach.

"Cud!!!!!"

Spojrzał na, którąś z kapłanek Bogini Miłosierdzia i rzekł:
- Pani czy cud.. który przyszliśmy zobaczyć pomoże mi? - zapytał i dodał - bo jednak lewą ciężko się ... drapie po plecach - uśmiechnął się głupio zerkając na Mel
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline