Rosalinda od razu zwróciła uwagę na dziwne nietoperzo-małpy lecące na statek – odprowadzała wzrokiem swojego sokoła i nie mogła ich przegapić.
Zwierzęta leciały pewnie, nie wahając się. Nie wiedzieć czemu skojarzyły się kobiecie z atakująca watahą wilków. Nie zwlekając dłużej pobiegła do swojej kabiny i po sekundzie wyszła, uzbrojona w rapier w jednej, a sztylet w drugiej ręce.
Szybkim spojrzeniem ogarnęła sytuację - zwierzęta rozproszyły się, nie atakowały stadem, tylko każde pojedynczo, w sporym chaosie. Wyglądało na to, że nie wypracowały stadnych mechanizmów, albo była to luźna zbieranina zwierząt. Z jednej strony, była to okoliczność korzystna – zorganizowany atak wyrządziłby dużo więcej szkód, ale z drugiej strony – wyglądało na to, ze grupa nie ma przywódcy. A wyeliminowanie takiego zakończyło by atak.
Trudno. Oszacowała sytuacje, oceniając zagrożenie. Z jednej strony – dwa osobniki atakujące szypra, walczącego o utrzymanie statku na kursie, z drugiej strony – wrzaski kucharza przy palenisku. Nie potrzebowali pożaru.
Skoczyła w stronę szypra, cięła sztyletem raz i drugi, z zimną precyzją, skoncentrowana i skuteczna celując w żywotne organy zwierząt. Ktoś patrzący z boku mógłby nawet powiedziec, że znajdowała w całej sytuacji dziwne upodobanie, coś mrocznego zapaliło się w jej oczach. Jednocześnie pilnowała, żeby nie trafić ludzi. Z boku polała się jakaś woda, ktoś wymachiwał wiadrem… - Kuchnia! – krzyknęła do mężczyzn – palenisko! Podpalą statek!
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
Ostatnio edytowane przez kanna : 04-02-2012 o 22:22.
|