Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2012, 14:16   #7
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Tuż po wydarzeniach w klasztorze, Zebedeusz znikł wszystkim z oczu. Nie wiadomo było gdzie się ukrył lecz przez dłuższy czas dochodził do siebie pisząc notatki z owej podróży. Siedział wieczorami przy palącej się świecy i zapisywał to co go spotkało. Nie jadł, mało pił a ręka jak bolała tak bolała. Tuż o świcie przychodziła do niego kapłanka i pomagała mu w cierpieniu, próbując leczyć go. Niestety wyrok był smutny: nigdy już nie odzyska pełni władzy w tej ręce.
Przez jakiś czas przestał myśleć o Mel, bowiem wiedział że to co zaczął może doprowadzić go do jego zguby. Wysłał pismo wraz z notatkami do swojego mentora, by ten ocenił jego pracę. A sam postanowił ruszyć dalej wraz z towarzyszami w drogę. Czemu? Być może chciał stworzyć kolejny obraz prawdziwego życia. A może osoba Mel, która również postanowiła brać udział w kolejnej wędrówce, przyciągnęła go jak światło ćmę. Ciężko to było stwierdzić, ale gdy tylko towarzysze się spotkali mogli od razu zauważyć zmianę w Zebedeuszu. Niegdyś uśmiechnięty, luźno ubierający się chłopiec zmienił się. Luźne, uczniowskie ubranie zastąpił czarny długi płaszcz z szerokimi, długimi rękawami oraz ciemna koszula i czarna spodnie. Miecz przewieszony przez plecy. Włosy, niegdyś jasne teraz ciemne, choć nadal ułożone w nieładzie. Oczy, i tu nastąpiła największa zmiana, niegdyś radosne a teraz jakby nieobecne. Zimno patrzące na świat i otoczenie, jakby były bez życia, pełne gniewu i nienawiści oraz smutku.
Zebedeusz przestał się nawet udzielać. Jechał milczący, patrząc prosto przed siebie. Nawet Mel, na którą co jakiś czas zerkał, nie zmieniła praktycznie jego spojrzenia. Prawa ręka uczonego, ukryta w długim i szerokim płaszczu, ciągle była trzymana tuż obok ciała.
Nawet podczas rozmowy w Meissen z osobą, która przedstawiła się jako Konrad Stumn Zebedeusz milczał i obserwował. Co jakiś czas tylko kiwał głową przyglądając się badawczo „nowemu pracodawcy” milcząc. W końcu głos zabrała Mel:

Twoja prośba nie winna nam sprawić większego problemu, rozumiesz jednak, mam nadzieję, iż potrzebujemy nieco czasu by wspólnie podjąć decyzję - zabrała głos pozwalając by jej uśmiech osiągnął pełnię swej słodyczy. - Czy nie sprawi ci większego problemu zaczekanie do rana by ją usłyszeć? - dodała, posyłając przy tym gospodarzowi zalotne spojrzenie.

Zebedeusz spojrzał na nią, chłodno, bez żadnego uczucia, bez cienia sympatii. Może zazdrość? A może tak go to doświadczenie zmieniło. Ciężko zgadnąć, jednak można by rzec jedno, młodzieniec patrzył na szlachciankę tak, że gdyby wzrok mógł sprawiać ból, tak leżała by na ziemi zwijając się z bólu i cierpienia, choć i pożądanie można było odnaleźć w tym spojrzeniu. Mroczne i złowrogie.
W końcu gdy wszyscy zabrali głos Zebedeusz odezwał się bawiąc się monetą, którą obracać zaczął między palcami:

- Herr Konrad.. może to nie taktem będzie, lecz zawartość skrzyni .. cóż w niej jest ?

Gdy już gospodarz odpowiedział Zebedeusz przytaknął tylko głową, bowiem nie sądził że mówi on prawdę. Kasa jednak zawsze się przyda, a nowe zadanie wzbogaci go o kolejne doświadczenie życiowe.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline