Albert mógł się na oślep pakować w różne kłopoty, ale Detlef uważał, że dobrze jest mieć szeroko otwarte oczy. Oferta była ciekawa, dawała szansę na pewne zyski tudzież zrobienie czegoś dla dobra świata, lecz poprzednia przygoda tego typu omal nie skończyła się tragicznie.
Konrad mógł należeć do Zakapturzonych, ale równie dobrze mógł być ich wrogiem. W jednym i drugim przypadku wiedziałby o tym związku dostatecznie dużo.
Ciekawe było zatem, ile w tej opowieści kryło się prawdy. Mogła to być, w gruncie rzeczy, sama prawda i tylko prawda, w dodatku cała. Z małym wyjątkiem - przestawieniem stron, biorących w tym wszystkim udział. Ale o tym trudno się było przekonać nie ruszając zadka z miękkiego fotela.
- Przydałby się nam dobry woźnica - powiedział na głos. - Mielibyśmy wówczas większe szanse w razie ewentualnej ucieczki. |