Wątek: Zabójca Trolli
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2012, 21:59   #6
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gdy Duingan otwarł oczy i odzyskał świadomość, stwierdził szybko iż ból minął. To właśnie ból był ostatnimi godzinami jego najwierniejszym towarzyszem, nie odstępującym go na krok. Pięknobrody wojownik obrzucił swoje rany, po walce ze zwierzoludźmi krótkimi spojrzeniami. Nie dowierzał temu, co ujrzały jego zmęczone licznymi bójkami oczy. Nie miał pojęcia, co musiało się stać, by jego ciało nie tylko przetrwało tak silny mróz, ale i zwyciężyły walkę z otwartymi bruzdami na ciele, tym bardziej, że nie były to zwyczajne odrapania. Blizn nie będzie, a to one sprawiały, że jego przeciwnicy zaczynali powątpiewać przed potyczką z nim. To one były wyznacznikiem stoczonych walk i walk wygranych. Co zrobić. Pozostało mu cieszyć się faktem, że przeżył i jest zdrów. Cała ta sytuacja zdawała się być dla krasnoluda tajemniczą. Był prostym człekiem o prostych potrzebach. Pragnął ogrzać się, kiedy doskwierał mróz, zjeść, gdy męczył głód i mordować gdy krwi łaknął jego topór. Wyobraźnia nie była jego atutem i nie bardzo mógł wymyślić, co się z nim działo, kiedy był nieprzytomny.

Być może, ktoś podał mu jakiś leczniczy napar? Może jaki druid, opiekujący się okolicami? A może to ślina opiekującego się nim wilka? Słyszał wiele razy, jak rany polizane przez psa, goiły się znacznie szybciej. A może wilk ugryzł go, kiedy Duingan był nieprzytomny i zaraził słynną chorobą potępionych zwierzołaków. Ponoć rany wilkołaków goiły się błyskawicznie a zwykła broń nie robiła na nich wrażenia?
Zabójca rozejrzał się dookoła. Pobojowisko, na którym się znajdował robiło wrażenie. Zwierzoludzie walczyli z ogromnymi wilkami. Śmierć poniosły obie strony konfliktu. Tamta trójka wyklętych, była pewnie pozostałością po oddziale agresorów, który znajdował się rozbity u stóp krasnoluda. Duingan nagle zrozumiał, że nigdzie pod ręką nie miał swego topora.
-Nosz psia mać...- warknął zdruzgotany. Być może stracił broń, kiedy szedł przed siebie, brnąc przez wysokie, śnieżne zaspy. Tutaj broni miał do wyboru, do koloru. Nagle jego uwagę przykuło pewne ostrze.

-No i co tak patrzysz? Przyprowadziłeś mnie tu, żebym ten miecz znalazł, czy co?- rzucił do czworonoga, wiedząc, że ten mu nie odpowie. Brodacz znów spojrzał na miecz. Kusił go, by złapać go dłonią i wyciągnąć. Przynajmniej spróbować. Może tak miało być? Jakiś wielki plan, którego on był częścią? Szlag by to trafił – pomyślał w duchu wojak. Nie miał nic do stracenia. Nie miał żadnej broni. Spróbować mógł, bo nikt mu nie bronił. Chwycił za rękojeść i pociągnął.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline