Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2012, 19:55   #6
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Zaczął prószyć drobny śnieg, zanim Jans dotarł do budynku porośniętego bluszczem w dzielnicy Nordgate, który od dobrych paru miesięcy nazywał domem. Pnącza obecnie były skute mrozem a przez to śnieżnobiałe tak, że fasada budynku zdawała się być rzeźbiona w białym marmurze. Nawykły do tego widoku Skalp nawet nie przystanął by popodziwiać ten mały cud natury.
Wbiegł po niskich stopniach i starannie zamknął za sobą drzwi. Powitało go ciepło i mrok korytarza. W domu czynszowym było solidnie napalone. Ten fakt nie napawał bynajmniej Jansa optymizmem.

- Diabli mi nadali taką gospodyni. Znów mi jędza czynsz podwyższy - mruknął do siebie paser. - Eeech...., psi los.

Zamilkł wtem, bowiem dostrzegł światło przechodzące przez szparę w drzwiach prowadzących do jego mieszkania na piętrze. Sęk w tym, że zgasił przed wyjściem wszystkie świece. Były niemożebnie drogie.

Skalp cicho jak szczur wspiął się po drewnianych schodach, z jedną ręką na rękojeści noża.

- Czyżby Szczerbaty zmienił zdanie i postanowił ze mną zatańczyć?
- zastanawiał się w duchu Jans. – A może to Lulu wcześniej skończyła swe ręczne robótki?

Przeszła go myśl, że jeśli to skrytobójca, to nie czaiłby się w jasnym pomieszczeniu. Było to co najmniej nieprofesjonalne. Ktokolwiek to był, miał więc raczej pokojowe zamiary.

Z tą myślą Jans wparował do izby.

Takiego obrotu spraw się jednak Mości Zingger nie spodziewał.

- Łasica! - wykrzyknął już od progu w kierunku chudego, wręcz żylastego mężczyzny. Podobnego z twarzy do Jansa, choć nieco wyższego. O fryzurze zgoła odmiennej. Człek przystrzyżony był na tradycyjny w pewnych kręgach „garnek”. Ponadto w przeciwieństwie do Skalpa ubrany był ubogo i niechlujnie. Jans skrzywił się z niesmakiem.

- Czołem braciszku - odparł Łasica racząc się spokojnie gorzałką, pajdą chleba z masłem i gotowaną kapustą, czyli posiłkiem, który Zingger szykował na wieczór dla Sigfirda, Carolusa i Luizy. - Nie pojawiasz się ostatnio na Starej Zaspie, babunia o Ciebie pyta. Toteż przyszedłem sprawdzić, czyś nie zachorzał. Ale widzę, żeś cały i zdrowy. Doniosę jej com zastał.

Jans na moment zapomniał języka w gębie. Szczególnie wzmianka o „babuni” Mathildzie wytrąciła go z równowagi. Nestorka rodu, stara jak sam Sigmar Młotodzierżca, zwana pieszczotliwie przez wnuczki Smokiem, trzymała całą familię Zinggerów za jajca od dwóch pokoleń. I nie zamierzała poprzestać.

- Aaa… dziękuję, że się tak troszczysz, Regis. Naprawdę. Ale widzisz, tak się składa, że organizuję małą bibkę dla znajomych i… - nie zdążył dokończyć, gdy brat wszedł mu w słowo.

- To wspaniale Jansiu – Regis aż mlasnął opuszczając kapkę masła na wyszorowaną podłogę. – Poczekam, obaczę kto zacz i doniosę babci.

Skalp tylko w milczeniu podniósł oczy do powały.

Ku swej zgrozie usłyszał solidne kołatanie do drzwi na dole. Przypadł błyskawicznie do okna, wychylił się i okrzyknął:

- Idę! Poczekajcie chwilę!


Odwrócił się do osłupiałego Regisa i syknął:

- Jak masz zostać Łasica, to zostań. Ale pod paroma warunkami. Żadnych mi kurwa opowieści z lat szczenięcych. Żadnych opowiastek, powiadam Ci. Będzie z nami dama, pamiętaj jednak żeś szczęśliwie żonaty. Lepszej kobiety niźli twa pulchna Agness nie znajdziesz. Jak będziesz grzeczny, to Ci nawet znajdę robotę. Koncepcyjną, za godziwy zarobek. Trzeba będzie popytać na mieście o Nożowników. Aha i jeszcze jedno goście mają wejść i wyjść z taką samą zawartością sakiewek, kapujesz młody?

Regis zrobił urażoną minę niewiniątka:

- Jans, no coś Ty. Ale jak to mówią u nas w domu: „Karle nie śmierdzą”.

- Ty mi tu nie „jansuj” ani nie „karluj”. Ostatnimi czasy dwa dni żeśmy spędzili w ciemnicy, boś „przypadkiem” odpiął broszę tamtej handlarce, miarkujesz?

- Miarkuję - odparł markotnie Regis.

- Zresztą jeden z nich, mych gości, to pies. Mój dawny przyjaciel, dobry człek, ale obecnie pies, więc buzia w ciup, jasne?

Skalp nie słyszał już odpowiedzi Regisa zwanego Łasicą, wyleciał jak z procy i otworzył gościom drzwi na dole. Po chwili Regisa dobiegły odgłosy rozmowy:

- No i nie zgadniecie, kogom jeszcze sprowadził. A juści, że Wam powiem. Braciak mój na górze czeka. Poznacie się. Jak się nazywa? A to zabawna historia. Matula chciała dać mu na imię Rheagar, po tym słynnym bohaterze. Ale ojciec mój, mądra głowa, spojrzał tylko na malca i ponoć parsknął śmiechem dodając, że on jedynie na Regisa się nadaje, he, he. I tak się ostało. Zapraszam.

Młodszy braciszek Zingger zagryzł ze złości zęby i pociągnął solidny łyk gorzałki.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 09-02-2012 o 19:59.
kymil jest offline