- Moimi ludźmi się nie przejmuj - nie wejdą wam w drogę. Przekonasz się z resztą, że tak jak władza w Domiunium lubi nastręczać problemy, tak tutejsza... nawet gdyby chciała, nie ma ku temu środków. Mam nadzieję, że taka wizja cię zadowala?
Mówiąc o niedostatku władzy, starzec uśmiechnął się szelmowsko. - Gdy zaś chodzi o wynagrodzenie. Zapewne interesuje cię złoto, srebro i drogocenności - cóż, tutaj ich wartość jest cokolwiek niższa. Czy wiesz, że jeszcze dwa lata temu czarny proch był tu cenniejszy od złota? Przynajmniej do czasu, aż ci szaleńcy z Kolegium nie zaczęli go wytwarzać prochu na miejscu. Kto nie pracuje, ten nie je - jak wspominałem, taką mamy zasadę. Stąd zapewnię wam wikt i opierunek. Otrzymacie domy w Port Hope i pomoc w zdobyciu ekwipunku i infor...
Nagły atak kaszlu wstrząsnął ciałem Wicekróla. Mężczyzna walczył z nim dłuższy czas, jego twarz nabrzmiała, oczy zaszły łzami. Wreszcie złapał oddech i mógł kontynuować. - Pieniądze jakieś też się wam należą. Jak powszechnie wiadomo, królowie są zawsze bankrutami, a wicekrólowie, niestety są od nich marniejsi pod każdym względem. Stąd nie liczcie, że obsypię was złotem, którego nie posiadam. Mogę wam zapewnić - tu podał racjonalną kwotę - Płatne od wyników. Przekonacie się jednak, że w kolonii często handel wymienny i wymiana przysług przydają się bardziej, niż brzęcząca moneta.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |